Rząd pracuje wciąż nad
pakietem przepisów antykryzysowych
. Według planu już w piątek mają one trafić do Sejmu. Tymczasem politycy Lewicy, po sygnałach od związków zawodowych, ostrzegają, że
założenia pakietu mogą zepchnąć koszty kryzysu na pracowników
.
“Jeśli epidemia się przedłuży, ten pakiet to przepis na kryzys społeczny, skokowy wzrost nierówności i wepchnięcie Polski w spiralę recesyjną” - alarmuje
Adrian Zandberg
.
Założenia rządowego pakietu komentuje też
Magdalena Biejat.
"Tzw. "tarcza"
przerzuca całą odpowiedzialność finansową za kryzys na osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, pracujących na śmieciówkach i pracowników"
- pisze.
W jej ocenie rozwiązania, które proponuje rząd pozwolą m.in. na
obniżenie pensji pracowników o 50%, wydłużenie dnia pracy, zmiany w umowach bez okresu przejściowego i zmniejszenie etatu pracownika
.
"Wprawdzie pracodawcy będą mogli się ubiegać o dofinansowanie z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, ale tylko do wysokości połowy pensji minimalnej tj. 1300 złotych. Nie zostanie im również zagwarantowana wypłata tego świadczenia, gdyż pula pieniędzy jest ograniczona a jej wypłacaniu ma decydować kolejność zgłoszeń" - podkreśla Biejat.
Zauważa, że "z obietnic kompleksowego wsparcia osób na śmieciówkach i samozatrudnionych została
jednorazowa zapomoga
”, a "rząd nie ma żadnych propozycji dla drobnych przedsiębiorców, którzy potrzebują wsparcia państwa, by przetrwać".
"To, co proponuje rząd, to
przepis na galopujący wzrost bezrobocia, głęboki kryzys gospodarczy i kolejną terapię szokową dla Polski.
Na pewno nie podniosę za nim ręki na najbliższym posiedzeniu Sejmu. Nie dla przerzucania kosztów kryzysu na pracowników!".