Meksyk zmaga się ze złodziejami wody, którzy później sprzedają ją biednym niepodłączonym do kanalizacji

Władze Ecatepec de Morelos w środkowym Meksyku skarżą się na

. Donoszą, że

. Kradziona ilość wody wystarczyłaby do napełnienia 100 pipas, czyli cystern z wodą o pojemności 10 000 litrów.

Wszelkie zasoby, które przepływają przez rządowe rurociągi, stale kuszą meksykańskich przestępców - ropa naftowa, gaz LPG, a ostatnio nawet woda. Mario Luna Escanamé, dyrektor firmy wodociągowej i kanalizacyjnej Ecatepec Sapase, przyznał, że kradzieże z lokalnej sieci wodociągowej obejmują około 365 milionów litrów wody rocznie.

El Universal podaje, że jedyną gminą w Meksyku, w której kradnie się więcej wody niż w Ecatepec, jest Tijuana. Firma Ecatepec Sapase zidentyfikowała wiele punktów, w których woda była nielegalnie wydobywana w ostatnich miesiącach, kiedy liczba kradzieży znacznie wzrosła. Większość kranów znaleziono w tzw. Quinta Zona, czyli gęsto zaludnionym obszarze, gdzie powszechne są niedobory wody.

Złodzieje używają pomp i węży, a następnie kierują wodę do dużych pojemników w pojazdach lub do zbiorników w pobliskich domach i firmach. Następnie handlują skradzionych towarem wśród rodzin, których domy nie są podłączone do sieci wodociągowej.

, a dzienny zarobek przestępców osiąga nawet 100 tysięcy pesos (22,3 tysiąca zł). 

- Istnieje wielkie zapotrzebowanie ze względu na ponad 15 miliardów litrów, których nie otrzymaliśmy w ciągu ostatnich 37 miesięcy - powiedział szef wodociągów komentując zmniejszenie dostaw ze stanowej komisji wodociągowej w Meksyku.

Zobacz też: