fot. East News
Jak informuje Wirtualna Polska,
Anna Maria Żukowska
nie poniesie konsekwencji za swój twitterowy wpis, w którym kazała "wypie***lać"
Szymonowi Hołowni
. Szefowa klubu parlamentarnego Lewicy miała otrzymać jedynie "reprymendę", ale funkcji w klubie nie straci, bo "powiedziała prawdę".
Przypomnijmy, że wulgarne słowa były kolejnym komentarzem Żukowskiej w stronę Szymona Hołowni po tym, jak marszałek Sejmu przesunął rozpatrywanie projektów aborcyjnych. Według Hołowni lepszym terminem na debatę w Sejmie o aborcji będzie ten po wyborach samorządowych. To wywołało jednak oburzenie posłanek Lewicy, które w środę Żukowska wyraziła z sejmowej mównicy.
W sobotę po komentarzu Hołowni, że
"trzeba spokoju i cierpliwości"
do mówienia o aborci, aby "walcząc o dobro, nie wprowadzić więcej zła". Wówczas Żukowska kazała mu
"wypie***lać"
.
Wpis Żukowskiej wywołał wiele komentarzy. Pojawiły się opinie, że za wulgarne słowa skierowane w stronę marszałka Sejmu posłanka powinna zostać
ukarana
. Jak jednak informuje Wirtualna Polska, Żukowska miała jedynie otrzymać
"reprymendę"
. Nie straci jednak funkcji przewodniczącej klubu.
- Anka napisała to w imieniu ludzi, którzy tak po prostu myślą w kontekście prawa do aborcji. Kluczowy tu jest właśnie kontekst. To jest emocja kobiet, również w naszej formacji. Tak właśnie oceniamy działania marszałka Hołowni, a Anka to nazwała. Hołownia też wyzywał nas od kłamców, przy okazji samemu kłamiąc. Trudno zachować wobec tego kamienną twarz i udawać, że deszcz pada - mówi w rozmowie z WP jeden z polityków Lewicy.
-
Anka nie straci funkcji w klubie, bo niby za co? Że powiedziała prawdę?
- mówi inny.
Kolejny rozmówca WP stwierdza, że Żukowska bierze odpowiedzialność za swój wpis.
- Ona lubi prowokować, zwracać uwagę na ważne dla niej problemy w osobliwy sposób. "Triggeruje" innych, robi to świadomie. Teraz to był level hard, dlatego dostała "reprymendę", rozmawiała z liderami Nowej Lewicy.
Robert Biedroń
uważa natomiast, że szefowa klubu nie powinna używać takich słów, choć są one prawdziwe.
- Te same słowa, niecenzuralne, również mnie cisną się na usta po tym, co zrobił Szymon Hołownia. Ale wiem, że wypowiadanie takich słów publicznie nie pomoże sprawie. Szefowa klubu nie powinna była używać tego typu słów publicznie - mówi.
Włodzimierz Czarzasty
przekazał natomiast WP, że szefowa klubu nie musiała konsultować swojego wpisu z kierownictwem partii.
- U nas nie ma obowiązku konsultowania wpisów. Każdy bierze odpowiedzialność za swoje słowa - powiedział.
Sama Żukowska zapowiedziała, że przeprosi za swoje słowa, jeśli 11 kwietnia, zgodnie z zapowiedziami Hołowni, Sejm faktycznie zajmie się projektami dotyczącymi aborcji.