fot. TUT.BY
Na Białorusi trwają protesty na niespotykaną dotąd skalę. Białorusini domagają się rozpisania nowych wyborów. W ostatnią niedzielę w Mińsku miała miejsce największa demonstracja w historii kraju:
Niestety, pojawiają informacje o kolejnych ofiarach. Serwis
TUT..BY
pisze o zmarłym 43-latku.
Jak informują krewni ofiary, mężczyzna "po prostu szedł ulicą"
, a zabić miał go strzał, który padł z dachu budynku.
Z mężczyzną nie było kontaktu przez dwa dni. Okazało się, że najpierw przebywał w okręgowym szpitalu w Brześciu, a następnie został przewieziony do szpitala wojskowego w Mińsku.
Córka 43-latka opowiedziała na łamach TUT.BY o
ranach postrzałowych i poważnym uszkodzeniu mózgu
. Jak dowiedział się serwis, mężczyzna miał mieć również
zmiażdżoną czaszkę
.
Milicja poinformowała, że faktycznie strzelała do grupy ludzi, ale według służb była to "agresywna grupa obywateli z armaturą w rękach".
W dniach 9-11 sierpnia około 100 osób zgłosiło się do pogotowia ratunkowego i szpitali w Brześciu z siniakami i urazami rąk, nóg, klatki piersiowej i brzucha. 23 osoby został hospitalizowane, część z nich wymagała operacji.