I Społeczne Liceum Ogólnokształcące "Bednarska" w Warszawie to jedno z bardziej renomowanych liceów w stolicy. To również jedna z pierwszych szkół w Polsce, która jest określana jako społeczna: bez dzwonków, z autorskim programem nauczania oraz z wiecami, na których głos może zabrać każdy.
"Bednarska" zajęła 1. miejsce w rankingu szkół przyjaznych uczniom LGBTQ+ w 2019 roku, a jej hasło promocyjne brzmi: "Wolni ludzie tworzą szkołę".
Jak donosi
Gazeta Wyborcza
, liceum będzie musiało się teraz zmierzyć
z falą oskarżeń uczniów i absolwentów
, którzy zaczęli głośno mówić o nadużyciach ze strony nauczycieli.
Pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się w ubiegłym roku szkolnym, gdy
grupa uczennic zgłosiła, że doświadczyły werbalnej przemocy
. Szkoła opublikowała oficjalne oświadczenie na swojej stronie:
"Pierwsza sytuacja dotyczyła uczennic naszej szkoły, które
doświadczały niewłaściwego traktowania (werbalnej przemocy, wyczerpującej znamiona molestowania) ze strony nauczyciela
i których głosy nie zostały wysłuchane z należytą uwagą. Reakcje grona pedagogicznego i dyrekcji były zbyt łagodne. Dopiero stanowcza postawa uczennic skonfrontowała nas z naszą bezradnością".
Szkoła sięgnęła po pomoc z zewnątrz i poprosiła osobę spoza placówki, która przygotowała raport na podstawie rozmów z poszkodowanymi. Na jego podstawie
nauczyciel, który dopuścił się nadużyć, został zwolniony
.
"Bednarska" zdecydowała się powołać kadencyjnych rzeczników wybieranych spośród uczniów i nauczycieli, czyli osoby "niezależne i godne zaufania dla wszystkich uczących się w szkole". Od września szkoła wprowadziła także nowy obowiązkowy przedmiot dla wszystkich -
edukacja dyskryminacyjna
.
W czerwcu bieżącego roku
dyrektorka Wanda Łuczak
otrzymała list od absolwentki, w którym poruszyła kwestię nadużyć ze strony nauczyciela, do których doszło 20 lat temu. Jak podkreśla
Wyborcza
,
nadużycia mają być poważne
, ale nikt nie chce o nich mówić głośno. Oskarżony nauczyciel od dłuższego czasu nie współpracuje już z Bednarską oraz został usunięty z nowego miejsca pracy.
Te dwie sytuacje zapoczątkowały akcję "Me Too" w liceum. Głos zaczęli zabierać absolwenci szkoły. Jedna z byłych uczennic przyznała w rozmowie z redakcją, że doświadczyła dziwnego zachowania ze strony nauczyciela, gdy miała 15 lat.
- Jakby chciał, żeby klasa myślała, że jestem z nim w związku.
Potem dostałam erotycznego maila
. Uratowało mnie to, że miałam bardzo dobre relacje z rodzicami i w ciągu kilku minut mama była przy komputerze. Pomogła mi w odpowiedzi. W "Bednarskiej" byliśmy z nauczycielami na "ty", napisałam: "Mam nadzieję, że to żart, więcej do mnie nie pisz" - opowiada.
Mama absolwentki interweniowała wówczas w szkole, jednak sprawca nie został zwolniony, a
dziewczyna została po prostu przeniesiona do innej grupy
.
Podobna sytuacja spotkała inną absolwentkę, która miała otrzymywać
SMS-y od nauczyciela komentujące jej wygląd
.
- Jej rodzice przyszli z tym do szkoły. W efekcie ona musiała zmienić grupę, którą ten nauczyciel uczył. Nic więcej poza tym się nie wydarzyło - mówi anonimowa rozmówczyni gazety.
Dziewczyna opowiedziała również o
związkach nauczycieli z uczennicami
i nauczycielek z uczniami, które zdarzały się notorycznie.
- To nie było jednorazowe wydarzenie, wiem o pięciu czy sześciu takich związkach, nastąpiło przesunięcie granicy w tej kwestii. Kiedy byliśmy w liceum, wydawało nam się, że to jest taka otwarta szkoła, gdzie jesteśmy traktowani jak dorośli, mieliśmy poczucie, że takie związki to coś pozytywnego. Po czasie, wraz z rosnącą świadomością widać, jak naiwni byliśmy, gdy mieliśmy lat 16 czy 17 - podzieliła się refleksją.
Na podstawie opublikowanego oświadczenia można stwierdzić, że liceum postanowiło wziąć odpowiedzialność za krzywdę, którą wyrządzono jej uczniom.
"Musimy to powiedzieć wprost:
część alarmujących sygnałów zignorowano
, niektóre osoby wstydziły się lub bały mówić o tym, co widziały i słyszały. Dziś jesteśmy gotowi i gotowe przyznać, że nie udało nam się stworzyć szkoły, w której każda osoba byłaby całkowicie bezpieczna. Udało nam się jednak stworzyć społeczność, która potrafi przyznać się do błędów i zacząć wprowadzać zmiany" - napisano.