fot. East News
Sąd rejonowy z Poznaniu rozpatrywał dziś
zażalenie wobec zatrzymania Romana Giertycha przez CBA.
Sąd uznał, że było ono
niezasadne i nielegalne
, a
Centralne Biuro Antykorupcyjne nie miało prawa ścigać
byłego wicepremiera. Oznacza to, że Giertych może teraz wystąpić o zadośćuczynienie.
Przypomnijmy, że CBA zatrzymało Giertycha w połowie października w związku ze śledztwem w sprawie wyprowadzenia i przywłaszczenia łącznie ok.
92 mln zł z deweloperskiej spółki Polnord
. Giertych usłyszał zarzuty, leżąc w szpitalu, w grudniu sąd uznał, że zostały mu one przedstawione "nieskutecznie".
Dzisiejsza rozprawa była niejawna, o decyzji sądu poinformował pełnomocnik Giertycha.
- Sąd uwzględnił nasze zażalenie na zatrzymanie, doprowadzenie i przeszukanie mecenasa Giertycha stwierdzając, że
wszystkie te czynności były nie tylko niezasadne, ale również nielegalne
- mówił
mec. Jakub Wende
.
Jak dodał, czynności były niezasadne, "dlatego że nie istniały żadne przesłanki do tego, żeby wydać dyspozycję o zatrzymaniu, doprowadzeniu i przeszukaniu, a nielegalne dlatego, że
powierzono te czynności Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu, która to służba nie jest powołana do prowadzenia czynności w tego typu sprawach
".
Gazeta Wyborcza
przypomina, że w sprawie Giertycha
nie było również wystarczających dowodów
. A nawet jeśli by były, do decyzji o zatrzymaniu musi być spełniony jeden z warunków: obawa zatarcia lub ukrycia śladów albo obawa ucieczki.
-
W tej sprawie taka sytuacja nie wystąpiła
. Nic zatem nie stało na przeszkodzie, by mecenasa Giertycha po prostu wezwać na przesłuchanie do prokuratury - mówi
Błażej Biedulski,
drugi obrońca Giertycha.
Poznańska prokuratura przyznała niedawno, że Roman Giertych formalnie nie jest już "podejrzanym". Innego zdania jest Prokuratura Krajowa, która dwa dni temu wydała oświadczenie, w którym podkreśla, że
"Roman G. ma i nigdy nie utracił statusu podejrzanego"
w śledztwie dotyczącym wyprowadzenia milionów ze spółki Polnord.