East News
W sobotę w
Hong Kongu
aresztowano aż
15 prodemokratycznych aktywistów
w związku z
zeszłorocznymi protestami
. Zagraniczne media alarmują, że obecne zatrzymania to
największa tego typu akcja
wymierzona w działaczy prodemokratycznych w ostatnich latach.
Hongkońscy aktywiści od czerwca zeszłego roku organizowali
protesty nawołujące do przestrzegania demokratycznych zasad
, respektowania przez władze częściowej niepodległości miasta i ograniczenia policyjnych nadużyć. Teraz, gdy epidemia koronawirusa uniemożliwia mieszkańcom wychodzenie na ulice, miejscowe władze postanowiły
wyciągnąć konsekwencje wobec najbardziej znaczących działaczy
, którzy dołączyli do
7 tysięcy osób
aresztowanych za protesty w zeszłym roku.
Jak donosi
The New York Times
, w sobotę aresztowano 15 aktywistów w wieku od 24 do 81 lat za organizowanie, uczestniczenie i nawoływanie do niezatwierdzonych przez władze zgromadzeń. Znaleźli się wśród nich również szanowani prawnicy,
Martin Lee
i
Margaret Ng
, oraz potentat medialny
Jimmy Lai
.
Władze miasta wykorzystują fakt, że ich zwolennicy nie mogą zebrać się teraz na masowych protestach i wymusić wypuszczenia ich na wolność.
Zeszłoroczne antyrządowe protesty w Hong Kongu były jednym z
największych wyzwań, z jakimi komunistyczna partia musiała się zmierzyć w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat
. Eksperci nie mają wątpliwości, że aresztowania mają związek z chęcią całkowitego zlikwidowania przez Pekin autonomii Hong Kongu i zniszczenia opozycji.
- Coraz jaśniej widać, że
Pekin chce zdusić jakąkolwiek prodemokratyczną aktywność w Hong Kongu
. Świat musi zdawać sobie sprawę z sytuacji i rozumieć, że to
podważa resztki zaufania, jakie można mieć wobec komunistycznej dyktatury w Chinach
- ostrzega Chris Patten, ostatni brytyjski gubernator Hong Kongu.
- To, co się wydarzyło, nie jest kwestią prawa. Takich aresztowań i szykan dopuszczają się tylko autorytarne rządy - dodaje.