fot. East News
W piątek federalna ława przysięgłych na Manhattanie w Nowym Jorku ukarała Donalda Trumpa decydując, że musi zapłacić
83,3 miliona dolarów
pisarce E. Jean Carroll, którą miał zgwałcić w garderobie domu towarowego Bergdorf Goodman w 1995 roku.
11 milionów dolarów ma sfinansować kampanię PR-ową odbudowującą wizerunek poszkodowanej, 7,3 miliona dolarów ma zrekompensować krzywdę emocjonalną, a pozostałe 65 milionów dolarów odszkodowania karnego jest karą za złośliwe działania podczas składania zeznań.
- To wielki sukces dla każdej kobiety, która podniosła się po upadku oraz ogromna porażka dla każdego tyrana, który próbował utrzymać kobietę na dnie - oświadczyła Carroll.
Kobieta ujawniła sprawę po raz pierwszy w swojej książce z 2019 roku
What Do We Need Men For?: A Modest Proposal
. Były prezydent utrzymywał, że oskarżenia o gwałt są kłamstwem, które ma zwiększyć sprzedaż książki. Stwierdził wówczas, że pisarka "nie jest w jego typie".
Ława przysięgłych obradowała przez około 2 godziny i 45 minut.
Trump opuścił sąd
wraz ze swoimi ochroniarzami przed odczytaniem wyroku. Wcześniej sędzia groził mu wydaleniem z rozprawy po tym, jak mamrotał, że cały proces jest "oszustwem".
- Absolutnie niedorzeczne. Nasz system prawny wymknął się spod kontroli i jest używany jako broń polityczna. Zabrali wszystkie prawa wynikające z Pierwszej Poprawki,
to nie jest Ameryka
- stwierdził, po czym zapowiedział apelację.
Trump jest pierwszym prezydentem Stanów Zjednoczonych, który został oskarżony o popełnienie przestępstwa.