fot. Krzysztof Daukszewicz
Jeden z deweloperów chciał wybudować trzy nowe budynki mieszkalne na warszawskim Ursusie, jednak budowa
zagrodziła mieszkańcom przejście
do ich domów. Teraz muszą iść na około 1,5 kilometra dłużej przez niebezpieczną, żwirową drogę.
W ramach protestu zaczęli umieszczać na deweloperskim płocie hasła z apelem o odblokowanie przejścia: "Pozwólcie przejść! 1500 mieszkańców zablokowanych" oraz "Deweloperze, pozwól przejść! Prosi 1000 osób!!!".
- To prawda, mieszkańcy się skarżą. W planach jest wykonanie fragmentu ulicy, który byłby skrótem do Alej Jerozolimskich, gdzie jest przystanek autobusowy. W tym momencie droga jest wydłużona dwukrotnie. Myślę, że mieszkańcy, przyzwyczajeni do wydeptanej ścieżki, mają prawo narzekać - mówił lokalny działacz Krzysztof Daukszewicz ze stowarzyszenia Bezpieczny i Zielony Ursus w rozmowie z WP.
Wskazał, że koniecznie trzeba wyznaczyć bezpieczniejszą drogę.
- Jednak trudno jest walczyć o tymczasowe rozwiązania. Niemal za każdym razem dzielnica odpowiada, że nie praktykuje tego typu rozwiązań, droga zostanie wyznaczona naokoło, a czasami, że to jest po prostu plac budowy
Firma Spravia odpowiedziała na skargi mieszkańców.
- Przez teren działki przebiegał tak zwany przedept - dziki skrót w kierunku Alej Jerozolimskich. Aby zapewnić mieszkańcom szybkie połączenie z Alejami, mimo iż nie otrzymaliśmy żadnych zgłoszeń w tej sprawie, pracujemy nad wytyczeniem wygodnego, bezpiecznego i oświetlonego przejścia. Z naszych obliczeń wynika, że nowe przejście będzie wymagało zaledwie około 90 kroków więcej. Wytyczenie i same prace potrwają kilka, kilkanaście dni - przekazał Andrzej Miś, rzecznik prasowy Spravii, w rozmowie z WP.
Na ogrodzeniu pojawił się plan rozrysowany przez dewelopera.
"Tu
wybudujemy ulicę i chodniki dla wszystkich
. Osiedle nie będzie grodzone. A tu będzie przejście dla pieszych na czas budowy. Zrobimy je do niedzieli, 17 marca" - obiecano.