fot. East News
W
Argentynie
trwają przemiany, których inicjatorem jest
nowy prezydent kraju Javier Milei
. Objął on fotel prezydenta w grudniu ubiegłego roku. Kraj ten znajduje się obecnie w głębokim
kryzysie gospodarczym
. Inflacja w 2023 roku przekroczyła ponad 200 procent. Argentyński Uniwersytet Katolicki szacuje, że w styczniu 57 procent mieszkańców kraju żyło poniżej granicy ubóstwa.
Nowy prezydent, który sam siebie określa, jako libertarianina zapowiedział wprowadzenie terapii szokowej, która miałby uzdrowić kraj. Milei zmniejszył już o połowę liczbę ministerstw i zapowiedział zamknięcie wielu agencji państwowych. Niedawno przekazał także, że od kiedy objął urząd prezydenta, zwolniono już 50 tys. pracowników państwowych.
Kolejnym działaniem jest
zwolnienie 15 tys. pracowników państwowych
w ramach kampanii "cięcia piłą łańcuchową" wydatków budżetowych. Rzecznik prezydenta stwierdził, że w ten sposób władze chcą zmniejszyć wydatki państwowe. Dodał, że ten "personel nie był już potrzebny".
Związki zawodowe zorganizowały protesty
. W związku z tym doszło do starć protestujących z policją. Według związku zawodowego pracowników państwowych ATE władze skierowały setki policjantów i funkcjonariuszy innych służb mundurowych do ochrony budynków rządowych, tylko po to, by uniemożliwić protesty.
"Urzędy publiczne wypełniają się policjantami. Nie ma pieniędzy na jedzenie, nie ma pieniędzy na leki, ale są pieniądze na represje" - skomentował w mediach społecznościowych sekretarz generalny ATE Rodolfo Aguiar.
Jak podają lokalne media, wpływowe argentyńskie związki zawodowe coraz głośniej protestują przeciwko zamykaniu urzędów i masowym zwolnieniom, prowadzonym przez Milei. Kolejny protest zapowiedziano na piątek.