fot. East News, Facebook/Ministerstwo Edukacji i Nauki
Przemysław Czarnek
udzielił wywiadu dla Onetu, w którym tłumaczył, że
w szkołach jest bezpiecznie, a zamknięcie szkół było konieczne, aby ograniczyć przemieszczanie się nie tylko dzieci, ale i innych osób.
Minister Edukacji i Nauki stwierdził, że nauka zdalna jest najmniej efektywna w najmłodszych rocznikach, ale jest konieczna w przypadku trzeciej fali koronawirusa wywołanej odmianą brytyjską.
- Mówimy o 1,2 mln dzieci, a do tego trzeba dodać przemieszczających się rodziców i opiekunów, przewoźników oraz przedsiębiorców, którzy dostarczają posiłki.
To codziennie kilka milionów osób w ruchu.
Kiedy się wyłączy ten ruch na trzy tygodnie z uwzględnieniem, po drodze, przerwy świątecznej, to powinniśmy zauważyć radykalną zmianę w statystykach zakażeń - mówił minister.
Czarnek zauważył, że od 18 stycznia ponad 90% szkół w całym kraju (od 99% do około 95% z nich) pracowało w trybie stacjonarnym z uwzględnieniem zasad reżimu sanitarnego, a
mimo to nie było tam wysokiej transmisji wirusa i ognisk zakaźnych
.
- Po co zamyka się baseny, muzea czy siłownie? Tam też nie odkryto szczególnych ognisk koronawirusa, ale chodzi o to, żeby ograniczyć mobilność i kontakty ludzi.
Trzeba to zablokować na kilka tygodni, by zwalczyć trzecią falę
i dać szansę powrotu do nauki stacjonarnej może nawet na dużo większą skalę - tłumaczył.
Minister uspokaja, że
"czwartej fali najpewniej już nie będzie, bo do tego czasu zaszczepi się duża część społeczeństwa".
W ramach pomocy uczniom
uruchomiono program wsparcia merytorycznego
, który zakłada dodatkowe godziny w trybie stacjonarnym w klasach IV–VIII i w szkołach ponadpodstawowych - o ich podziale będzie decydował dyrektor szkoły. Wprowadzenie godzin wspierających będzie możliwe dzięki zwiększeniu subwencji oświatowej o 187 mln zł.