Brytyjski model radzenia sobie z pandemią koronawirusa wciąż budzi spore kontrowersje. Premier
Boris Johnson
początkowo negował potrzebę lockdownu i - podobnie jak
Donald Trump
- długo nie mógł przekonać się do noszenia maseczki. Po raz pierwszy publicznie pojawił się w niej zaledwie tydzień temu.
Obowiązek
noszenia maseczek w miejscach publicznych
regulują natomiast lokalne rządu. I tak w Irlandii Północnej i Anglii od połowy czerwca obowiązkowe jest zakrywanie nosa i ust w transporcie publicznym, w Walii takie przepisy mają wejść w życie pod koniec lipca. W zeszłym tygodniu
Szkocja wprowadziła natomiast obowiązek noszenia maseczek w sklepach
, co w opinii komentatorów, wywarło presję na inne części kraju.
Wszystko wskazuje na to, że
maseczki w sklepach będą obowiązkowe również w Anglii
. Jak informuje The Guardian oficjalny komunikat w tej sprawie zostanie wydany jeszcze dziś.
- Premier jasno dał do zrozumienia, że ludzie powinni zakrywać twarze w sklepach, a my uczynimy to obowiązkowym
od 24 lipca
- przekazał Guardianowi rzecznik Borisa Johnsona.
Obowiązek zakrywania nosa i ust w sklepach będzie regulowany tak jak ten dotyczący transportu publicznego. Zwolnione są z niego
dzieci do 11. roku życia
i osoby ze
schorzeniami
utrudniającymi oddychanie przez maseczkę.
Za brak maseczki w sklepach będzie groził
mandat w wysokości 100 funtów
. Spadnie on do 50 funtów, jeśli zostanie zapłacony w ciągu dwóch tygodni.
Wielu ekspertów wskazuje, że niezgodność co do noszenia maseczek wśród czołowych polityków Wielkiej Brytanii działa na szkodę walki z pandemią. Premier w ciągu kilku ostatnich dni wspominał o możliwości wprowadzenia obowiązku zakrywania nosa i ust, w niedzielę jeden z jego ministrów,
Michael Gove
stwierdził jednak, że "maseczki nie są obowiązkowe i należy ufać w zdrowy rozsądek Brytyjczyków".
Badania wskazują, że Brytyjczycy noszą maseczki znacznie rzadziej niż mieszkańcy innych europejskich państw. Według YouGov nos i usta w miejscach publicznych zasłania 36% Brytyjczyków, 86% Hiszpanów, 83% Włochów, 78% Francuzów i 65% Niemców.
Badania przeprowadzone przez UCE Research i Syno Poland dla Money.pl wskazują natomiast, że
niemal 85% Polaków popiera obowiązek noszenia maseczek w zamkniętych pomieszczeniach
, a 67,6% akceptuje kary za niestosowanie się do nakazu. Większość ankietowanych chciałoby jednak, aby kary były niższe. W tej chwili maksymalna kara nakładana przez policję może wynieść 500 zł. Jeśli sprawa trafi jednak do sanepidu grzywna może wynieść nawet 30 tysięcy złotych.