W sobotę
tysiące Izraelczyków
demonstrowało w centrum
Tel Awiwu,
protestując przeciwko
polityce prowadzonej przez premiera Benjamina Netanjahu
w związku
z kryzysem gospodarczym
wywołanym pandemią koronawirusa.
Wraz z pogłębiającym się w ostatnich tygodniach kryzysem gospodarczym wielu Izraelczyków uważa, że rząd nie zrobił wystarczająco dużo, aby zrekompensować straty setkom tysięcy pracowników, którzy stracili pracę w wyniku ograniczeń i zwolnień.
Bezrobocie wzrosło o ponad 20 procent.
Protest na placu Rabina w Tel Awiwie zgromadził bezrobotnych, osoby pracujące na własny rachunek, przedsiębiorców i właścicieli firm.
"Nie pracujemy już prawie pięć miesięcy i niestety
większość z nas nie otrzymała pomocy od rządu izraelskiego
i to jest naprawdę tragedia"- powiedział serwisowi EuroNews jeden z protestujących.
Izrael wiosną nałożył surowe restrykcje, które miały pomóc w ograniczeniu rozprzestrzeniania się koronawirusa. Doprowadziły one jednak do kryzysu gospodarczego i gwałtownie rosnącego bezrobocia.
Rząd ogłosił szereg
pakietów kompensacyjnych o wartości miliardów dolarów
, jednak protestujący uważają, że nie otrzymali realnej pomocy od rządu.
W czwartek premier Netanyahu ogłosił ekonomiczną "siatkę bezpieczeństwa", obiecując szybką pomoc dla samozatrudnionych i właścicieli firm.