fot. East News
Ponad tydzień temu doszło do pożaru katedry Notre Dame w Paryżu.
Płomienie
zajęły cały dach
, drewniane wnętrze oraz jedną z wież. Jej
iglica, która mierzyła 93 metry, runęła.
Natychmiast
zorganizowano narodową zbiórkę
na odbudowę zniszczonej katedry. Publiczne zbiórki zorganizowały też organizacje pozarządowe, między innymi na platformach crowdfundingowych.
Pomoc dla Notre Dame zaoferowali też najbogatsi Francuzi.
Jako pierwszy
100 milionów euro zaoferował François-Henri Pinault,
mąż Salmy Hayek i właściciel wielu luksusowych marek modowych i kosmetycznych, m.in. Gucci i Saint Laurent.
Na odbudowę katedry zebrano już około miliarda euro.
Nie wszystkim podoba się aż taka hojność.
Wczoraj przed katedrą zgromadziło się około 50 osób, które demonstrowały w związku przekazanymi środkami na odbudowę Notre Dame.
Demonstranci należą do
francuskiego stowarzyszenia bezdomnych.
Mieli ze sobą tablice z napisem
"1 miliard w ciągu 24 godzin"
. Wznosili okrzyki:
"Notre Dame potrzebuje dachu, my też potrzebujemy dachu!".
Manifestacja była pokojowa. Policja nie musiała podejmować interwencji. Skończyła się po kilku godzinach.
Podczas niedzielnej mszy wielkanocnej
arcybiskup Paryża Michel Aupetit zwrócił uwagę na sytuację osób bezdomnych.
Stwierdził, że
władze miasta powinny "przemyśleć na nowo sytuację w mieście i stworzyć miejsce dla biednych".
- Biedni i bezdomni są tutaj w domu w Notre Dame. Zawsze mogą iść i ogrzać się w kościele, i wiedzą, że nie zostaną wyrzuceni - powiedział podczas mszy.
Według spisu, którego dokonano w ubiegłym roku,
w samym Paryżu mieszka około 3000 bezdomnych.