Główny Urząd Statystyczny podał wstępne dane dotyczące
inflacji
za ostatni miesiąc. Według tzw. szybkiego szacunku ceny towarów i usług były w grudniu 2022 wyższe o
16,6%
niż w grudniu 2021 i o 0,2% wyższe niż w listopadzie 2022. To kolejny miesiąc ze spadkiem inflacji - jeszcze w październiku wyniosła ona 17,9%, a w listopadzie - 17,5%.
Jeszcze przed dzisiejszym komunikatem GUS ekonomiści przewidywali, że inflacja dalej będzie spadać. Zanotowany poziom inflacji jest jednak
niższy od prognoz ekspertów
. Jak analizują ekonomiści z PKO BP, do obniżenia inflacji przyczyniły się "wolniejszy wzrost cen żywności oraz spadki cen paliw i nośników energii".
Ze wstępnych danych GUS wynika, że
ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 21,5%, nośników energii o 31,2% a paliw o 13,5%
.
"Kolejna niespodzianka inflacyjna w dół. Inflacja w grudniu tylko 16,6 proc. To prawdopodobnie efekt potężnego spadku cen opału (wychodziło nam coś nawet pod 20-30 proc., ale zabrakło wyobraźni). Plus drobne efekty nieco niższej dynamiki cen żywności i paliw" - wskazują natomiast analitycy mBanku.
Według prognoz Polskiego Instytutu Ekonomicznego
szczyt inflacji przypadnie w lutym
. Jak wskazują eksperci, będzie ona efektem przywrócenia wyższych stawek VAT na energię elektryczną, paliwo i gaz, ale nie przekroczy 20%. Inflację napędzać będą również noworoczne podwyżki cen podyktowane rosnącymi kosztami prowadzenia działalności.
W kolejnych miesiącach według PIE inflacja
będzie spadać
.
"Począwszy od marca inflacja zacznie wyhamowywać. Będzie to efekt spadku cen ropy oraz niższego wzrostu światowych cen żywności. Inflacja bazowa także przejdzie w trend spadkowy, jednak będzie on powolny. Pod koniec 2023 wzrost cen powinien dalej przekraczać 8%" - czytamy w analizie Instytutu.
"W kolejnych dwóch miesiącach robimy sobie
przerwę od spadków inflacji i ruszamy w kierunku 20%+
. Węglowa deflacja zetrze się z podwyżkami cen energii oraz efektami podwyżek z początku roku. Konsensus pewnie będzie poruszał się w dół, bo jest ciągle łapany za wysoko. To otwiera z kolei naszym zdaniem bardzo ciekawe pole do zaskoczeń. Z jednej strony oczekiwania rynkowe pewnie ruszą w dół, ale to co będzie się działo w styczniu i lutym bardzo trudno policzyć (mnogość efektów wtórnych a sama zmiana cen energii nie jest oczywista)" - analizują z kolei eksperci mBanku.