premier Armenii Nikol Pashinyan, fot. East News
Napięcie między premierem Armenii Nikolem Pashinyanem a wojskiem rośnie wraz z nowymi protestami antyrządowymi.
Szef armeńskiego rządu ostrzegł armię przed "próbą zamachu stanu"
przeciwko niemu. Wcześniej najwyżsi urzędnicy wojskowi zażądali jego
dymisji
w związku z jego sposobem postępowania w
zeszłorocznym konflikcie o Górski Karabach
.
Dziś Paszinjan ogłosił, że
zwolnił szefa sztabu generalnego armii Onika Gasparyana
i wezwał wojsko do słuchania tylko jego rozkazów.
"Najważniejszym problemem jest teraz utrzymanie władzy w rękach ludzi, ponieważ uważam, że to, co się dzieje, jest wojskowym zamachem stanu" - powiedział Pashinyan w przemówieniu do narodu transmitowanym na Facebooku.
Premier Armenii po swoim wystąpieniu był później
widziany na marszu w Erywaniu z setkami jego zwolenników
. Gegham Vardanian z Al Jazeery, relacjonujący z Erewania, powiedział, że ten ruch pokazał, że premier "nie planuje opuścić" swojego stanowiska.
Na ulice Erywania wyszły także
tłumy opozycyjnych demonstrantów
, którzy skandowali hasła
"Nikol, ty zdrajco!", "Nikol, podaj się do dymisji!".
Paszinjan od listopada jest wzywany do rezygnacji ze stanowiska. Protesty przeciwko niemu są wynikiem sześciotygodniowego konfliktu o Górski Karabach, w którym zginęły tysiące osób po obu stronach, ale który doprowadził do scedowania na Azerbejdżan ogromnych połaci terytorium. Wojna zakończyła się w listopadzie, kiedy obie strony podpisały wynegocjowany przez Rosję układ pokojowy.
Górski Karabach jest uznawany na arenie międzynarodowej jako ziemia Azerbejdżanu, jednak znajduje się pod kontrolą etnicznych sił ormiańskich i samozwańczych urzędników ormiańskich, wspieranych przez Armenię.
Kreml komentując obecną sytuację w Armenii, stwierdził, że jest
zaniepokojony rosnącymi napięciami politycznymi wewnątrz kraju
.