fot. East News
Od przedwczoraj w mediach głośno o
śmierci 14-letniej Natalii z Andrychowa
, która przez kilka godzin leżała nieprzytomna przy pobliskich sklepach. Dziewczynka przez
pięć godzin miała leżeć w śniegu w centrum miasta
. Nikt przez wiele godzin
nie udzielił jej pomocy
. 14-letnia Natalia nim
zasłabła
, zadzwoniła do ojca, ten jednak nie wiedział, gdzie ona się znajduje. Ten natychmiast miał zgłosić jej zaginięcie na komisariacie. Tam jednak procedury trwały 3 godziny. Służby nie zdecydowały się też na zlokalizowanie telefonu, który miała przy sobie dziewczynka.
14-latkę znaleziono około
500 metrów od komisariatu policji.
Wczoraj pojawiły się informacje na temat sekcji zwłok Natalii. Okazało się, że
zmarła na skutek śmierci mózgowej
z powodu
masywnego krwotoku i obrzęku mózgu
.
- Jako wstępna przyczyna została wskazana przez biegłych śmierć mózgowa, która nastąpiła na skutek obrzęku mózgu, który spowodowany został masywnym krwawieniem śródmóżdżkowym - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Kowalski.
- Cechy wyziębienia organizmu oczywiście zostały w trakcie sekcji przez biegłych stwierdzone. Natomiast musimy mieć na uwadze, że zmarła przez prawie dwa dni była hospitalizowana, podłączona do aparatury ECMO, której działanie na pewno zaburzyło możliwości ustalenia przez biegłych wpływu wychłodzenia organizmu na śmierć dziecka - dodał.
Prokurator dodał, że są to wstępne wyniki i konieczne są dalsze badania:
- Dopiero wyniki tych badań pozwolą biegłym na wskazanie etiologii tej choroby, która spowodowała śmierć dziecka - powiedział.
Prokuratura wszczęła też
śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci
. Rzecznik prokuratury dodał, że jednym z wątków śledztwa jest zbadanie
prawidłowości prowadzonych przez policję
działań poszukiwawczych:
- Prokuratura zabezpieczyła już materiały z policji, dotyczące prowadzonych działań poszukiwawczych i te materiały będą teraz analizowane i ocenianie w aspekcie prawidłowości zachowania procedur policyjnych przez funkcjonariuszy - przekazał prokurator Kowalski.
Zarówno mężczyzna, który znalazł dziewczynkę, jak i przyjaciółka rodziny oskarżają policję o opieszałość i brak zdecydowanego działania, kiedy ojciec Natalii zgłosił im, że szuka córki.
Tydzień temu redakcja
Dzień Dobry TVN
w ramach cyklu "Miejska dżungla" przeprowadziła
eksperyment,
w którym chłopiec bez kurtki siedzi na ławce w zimny dzień. Sytuacja przypominała tę, w której znalazła się 14-latka, która zmarła.
Okazało się, że chłopcem, który siedział na ławce na jednym z placów w centrum Warszawy z
800 osób, które tamtędy przechodziły,
zainteresowało się nim
tylko 7 kobiet i 3 mężczyzn.
W reportażu o komentarz eksperta. Socjolog Tomasz Marcysiak powiedział, że to, czy ludzie się zatrzymują, w dużej mierze zależy od liczby uczestników danej sytuacji:
- Przed programem zapytałem Szymona (chłopca biorącego udział w eksperymencie - przyp. redakcji), czy częściej reagowali, kiedy było mniej ludzi w otoczeniu, czy więcej - powiedział socjolog w
Dzień Dobry TVN
.
- Jak było więcej, to ludzie nie mogli mnie zauważyć, bo były tłumy, przechodziły. Gdy było mniej osób, to było lepiej mnie dostrzec - stwierdził Szymon Kalinowski, bohater eksperymentu.