W niedzielę w
Niemczech
odbyły się protesty
przeciwko restrykcjom
związanym z pandemią. Choć sąd zakazał organizaji 16 demonstracji ze względu na ryzyko niezachowania dystansu społecznego, na ulicach Berlina i tak pojawiło się około
20 tysięcy osób
. Organizatorzy manifestacji skupieni wokół ruchu
Querdenker
wyjaśniali w rozmowie z mediami, że protestują przeciwko ograniczaniu praw obywatelskich i swobody prowadzenia działalności gospodarczej.
Do zabezpieczenia protestów skierowano ponad 2 tysięcy funkcjonariuszy. Gdy tłum zbliżał się do Bramy Brandenburskiej policja ostrzegała demonstrujących, że jeśli się nie rozejdą, użyje armatek wodnych. Doszło do
zamieszek
, funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i pałek.
Na Twitterze pojawiały się nagrania dokumentujące zajścia z policją.
Policja tłumaczy, że
protestujący zachowywali się agresywnie
i nie przestrzegali zasad dystansu społecznego. Finalnie zatrzymano bądź aresztowano ponad
600 manifestujących
. Policja podała, że
45 funkcjonariuszy
zostało rannych, trzech trafiło do szpitala.
Dziś poinformowano również o
śmierci
jednego z zatrzymanych. 49-latek skarżył się policjantom na mrowienie w klatce piersiowej. Został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł. Jak podaje Deutsche Welle, według wstępnych ustaleń przyczyną śmierci był atak serca.
Choć w Niemczech złagodzono część restrykcji, wciąż obowiązuje
nakaz noszenia maseczek w sklepach, komunikacji i innych miejscach publicznych
. Rząd ma zastanawiać się nad zwolnieniem z części restrykcji osób w pełni zaszczepionych.