Boris Johnson
w czwartek podczas konferencji prasowej ogłosił, że
pandemia koronawirusa to "najgorszy kryzys zdrowia publicznego w Wielkiej Brytanii od pokoleń".
Mimo to rządzący
nie podejmują "drastycznych" działań
, by ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa i zmniejszyć liczbę zakażeń.
Johnson poprosił obywateli, by osoby, które są przeziębione pozostawiały w domu.
Zakazał także organizowania wycieczek szkolnych,
a osobom starszym zasugerował, by "unikały podróży".
Dla odmiany
Włochy
w całym kraju ogłosiły tzw. "czerwoną strefę", zamknięto szkoły, zakazano zgromadzeń publicznych i przemieszczania się pomiędzy prowincjami. W ich ślad poszły między innymi Polska, Słowacja czy Estonia:
Donald Trump zakazał
w ramach walki z koronawirusem
lotów z Europy do USA
a premier Irlandii Leo Varadkar zamknął szkoły i odwołał imprezy sportowe.
Boris Johnson nie zrobił nic z tych rzeczy. Jak podaje
The Financial Times
, on sam uważa, że
"jego wyważona strategia polegająca na robieniu właściwych rzeczy we właściwym czasie"
jest słuszna.
Działania prowadzone przez Johnsona w obliczu epidemii koronawirusa skrytykował były minister zdrowia
Jeremy Hunt
, który uważa, że "
błędem jest nieprowadzenie polityki społecznego dystansu"
.
Chris Whitty, chief medical officer w Wielkiej Brytanii
twierdzi, że
"najgorszy rozsądny scenariusz"
to taki, w którym 80% populacji Brytyjczyków zostanie zarażonych koronawirusem, a spodziewana śmiertelność wyniesie 1% lub mniej. Zgodnie z tymi obliczeniami,
śmierć może dotyczyć około 500 000 osób.
Opinie naukowców co do tego, czy Wielka Brytania zrobiła jak dotąd wystarczająco dużo, by powstrzymać epidemię są podzielone.
Devi Sridhar
, profesor Uniwersytetu w Edynburgu uważa jednak, że
nadszedł czas, aby rząd Wielkiej Brytanii zakazał dużych zgromadzeń,
poprosił ludzi o zmianę planów wyjazdowych i zwrócił się do pracodawców, by zorganizowali swoim pracownikom pracę zdalną.
Jak dotąd
za wzór działania w związku z epidemią koronawirusa podaje się działania władz Singapuru,
które otrzymały pochwałę od Światowej Organizacji Zdrowia za sprawne poradzenie sobie z tym problemem.
Pod koniec stycznia Singapur był jednym z pierwszych państw, które
zamknęły swoje granice dla obywateli Chin.
Kraj ten wykorzystał narzędzia, z których korzystają na co dzień służby, takie jak chociażby monitoringi uliczne, do zweryfikowania, z kim osoby zakażone mogły mieć kontakt.
Singapur poddał 4550 osób kwarantannie, ponieważ miały one kontakt z osobami zarażonymi. W państwie liczącym 5,7 miliona obywateli
odnotowano 187 potwierdzonych przypadków koronawirusa.
Warto podkreślić, że nie odnotowano
ani jednego zgonu.
Kilka dni temu informowaliśmy, że Wielka Brytania włączyła się w badania na opracowaniem szczepionki na koronawirusa.
Aż 24 wolontariuszy z Wielkiej Brytanii
ma zostać
celowo zainfekowanych koronawirusem
. Każdy z nich ma otrzymać 3500 funtów za udział w badaniu.
Na początku marca Boris Johnson zadeklarował, że przekaże
46 milionów funtów na badania nad szczepionką na koronawirusa.
Obecnie oficjalne dane przekazywane przez brytyjskie służby wskazują na to, że wśród mieszkańców Wielkiej Brytanii odnotowano
do tej pory prawie 600 przypadków Covid-19.
Patrick Vallance, główny doradca naukowy rządu twierdzi jednak, że
zarażonych koronawirusem może być o wiele więcej osób:
Mamy obecnie 590 przypadków potwierdzonych w Wielkiej Brytanii, a ponad 20 pacjentów przebywa na oddziałach intensywnej terapii - powiedział Vallance podczas konferencji prasowej.
Według niego zarażonych może być jednak
od 5 do 10 tys. osób, a szczyt zachorowań nastąpi za około 10-14 tygodni.