Rafał Woś
został zwolniony z pracy za poglądy niezgodne z linią polityczną redakcji
Polityki
.
Bezpośrednim powodem był artykuł opublikowany na portalu Gazeta.pl, w którym zachęcał młodą polską lewicę do dialogu z
Prawem i Sprawiedliwością.
Dziennikarz poinformował o tym fakcie na
Twitterze:
Teraz w wywiadzie dla dziennika
Polska Times,
krytykuje polską lewicę za to, że nie chce nawet dyskutować o potencjalnym sojuszu z PiS.
Anita Czupryn:
Jak myślisz, co ludzi tak rozwścieczyło w twoim tekście „Lewico, czas na współpracę z PiS Trzeba budować z Kaczyńskim demokratyczny socjalizm?
Rafał Woś:
Nie rozumiem tej wściekłości. Zdaję sobie sprawę, że publicystyka budzi emocje, bo powinna je budzić. Powinna coś reprezentować. Czasem wyostrzyć jakieś stanowisko, wyłożyć argumenty, po to, żeby można się było do nich odnieść. Jeśli ktoś się z nimi nie zgadza, to może je obalić, wzmacniając swój argument. A jeśli nie potrafi obalić, to jest szansa, że może się do czegoś przekonać. Jedno i drugie jest OK.
Aż tu nagle mówią mi, że moja rola jest inna.
Że mam utwierdzać "swoją" stronę w tym, co już dawno wiedzą. Że mam ich nie konfrontować z trudnymi pytaniami. Że jestem na jakiejś wojnie. Ludzie, czy wyście poszaleli? Nie rozumiem, co się dzieje z debatą publiczną.
Anita Czupryn:
Zrozumiałam, że twoją główną ideą był apel czy też propozycja, żeby lewica, zaczęła współpracować z PiSem i żeby z Jarosławem Kaczyńskim budować demokratyczny socjalizm.
Rafał Woś:
No właśnie. Bo kiedy już się jest podmiotem politycznym, to w demokratycznym państwie polega to na tym, że tworzy się zdolność koalicyjną, żeby przeforsowywać przynajmniej część swoich założeń programowych.
Lewica zamykając się nawet na teoretyczną współpracę na tym polu, po pierwsze, odbiera sobie prawo do bycia aktywnym graczem, a po wtóre - wysyła drugiej stronie, tej liberalnej, sygnał: "Jesteśmy na was skazani".
Tymczasem związek liberałów i lewicy od dawna się nie układa. To związek, w którym ten mniejszy partner - lewica - nie jest szczęśliwa. Wielokrotnie była zmuszana do wyrzeczenia się wszystkich swoich ideałów, bo zawsze było „nie teraz”, "może później". Wielokrotnie doświadczała, że to zły, toksyczny związek. Jednym ze sposobów, może nie na całkowity rozwód, ale na wprowadzenie nowej dynamiki do tego związku, jest postawienie sprawy otwarcie: „nie jesteśmy na was skazani, może powinniśmy rozejrzeć się za innymi partnerami, może ten układ już się wyczerpał”.
Czasem sama taka deklaracja, tylko trzeba w nią uwierzyć, już działa mobilizująco na stronę, która się do tej pory nie sprawdzała. Naprawdę nie wiem, co jest tak strasznego w powiedzeniu lewicy, że może być podmiotem. (...)
To, co robi PiS, to na wielu polach są postulaty lewicowe. Odrzucając ten fakt, lewica odcina sobie jakąś część mózgu.