fot. East News
Jak podaje RMF FM,
Piotr Kraśko
dogadał się z prokuraturą i
zgodził się zapłacić 100 tysięcy złotych kary
za prowadzenie samochodu bez prawa jazdy. W zamian ma uniknąć procesu.
Chodzi o sprawę z 2016 roku, kiedy to Kraśko, prowadząc BMW został zatrzymany przez patrol policji. Okazało się, że
nie posiadał uprawnień
do prowadzenia samochodu, ponieważ odebrano mu prawo jazdy w 2014 roku. W zeszłym tygodniu prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie.
W związku z postawionymi zarzutami dziennikarzowi groziła
grzywna, kara ograniczenia wolności lub do 2 lat więzienia.
Dziś prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie
Marek Skrzetuski
w rozmowie z RMF poinformował, że Kraśko, aby uniknąć procesu, zgodził się na karę w wysokości 100 tysięcy złotych. Sąd może teraz uwzględnić "ugodę" i skazać dziennikarza bez rozprawy.
- Mogę potwierdzić, że do aktu oskarżenia skierowanego przeciwko Piotrowi Kraśce został dołączony wniosek w trybie 335 par. 2 Kodeksu karnego. Jest to wniosek, który w przypadku, gdyby został uwzględniony przez sąd,
umożliwia wydanie wyroku skazującego na posiedzeniu bez przeprowadzenia rozprawy
z uzgodnionym wymiarem kary. Mogę potwierdzić, że ten wymiar wynosi 200 stawek dziennych po 500 zł - stwierdził prokurator, cytowany przez RMF.
Dodał również, że wniosek został złożony do sądu w związku z tym, że "oskarżony
przyznał się do zarzucanego mu czynu
, a okoliczności nie budzą wątpliwości".
Przypomnijmy, że Piotr Kraśko przez wiele lat jeździł bez prawa jazdy. Dokument miał tracić dwukrotnie: w 2009 i 2014 roku za przekroczenie limitu punktów karnych.