W sobotę
w Meksyku odbył się protest zorganizowany przez feministki,
w którym domagano się legalizacji aborcji. Do feministek dołączyły aktywistki i organizacje lewicowe. Protestujące miały ze sobą plakaty z hasłami:
"To moje ciało!", "Legalna aborcja!" i "Bóg jest kobietą!".
Uczestniczki marszu ubrane były na czarno. Część z nich miała zasłonięte twarze.
Podczas marszu doszło do
nieprzyjemnych incydentów.
Protestujące
niszczyły przystanki autobusowe, atakowały dziennikarzy, policję
i przypadkowych przechodniów, malowały też po ścianach budynku.
Ofiarą aktów wandalizmu padła też
XIX-wieczna Katedra Metropolitarna w Meksyku.
Grupa feministek biorąca udział w marszu
podłożyła pod nią ogień.
Strażakom udało się na szczęście ugasić świątynię, zanim doszło do rozprzestrzenienia się w niej ognia. Następnie policja i miejscowi wierni utworzyli
kordon wokół kościoła, aby utrudnić dostęp protestującym i uniemożliwić zniszczenie zabytkowego wnętrza.
Chrześcijańska organizacja Guardia Nacional Cristera dowiedziała się o tym, że feministki będą próbowały zaatakować kościoły i wezwała wiernych do ich obrony. Podobne kordony sformowano także przed innymi świątyniami w Meksyku.
Metropolita Meksyku kardynał Carlos Aguiar Retes
podziękował broniącym świątyni i wyraził sprzeciw wobec stosowania przemocy.