
fot. East News
Gdański Sąd Rejonowy
uznał dziś za winnego pobicia żony boksera
Dariusza Michalewskiego
. Proces trwał niespełna rok. Michalczewski otrzymał karę grzywny w wysokości...
3 tys. zł.
Wszystko w związku ze sprawą z
grudnia 2016 roku
, kiedy tuż przed świętami
Bożego Narodzenia
na policję zadzwoniła żona boksera informując, że mąż zaczął kolejną awanturę.
W mieszkaniu znaleziono śladowe ilości kokainy, a badania potwierdziły, że bokser był pod wpływem narkotyków i alkoholu. Kobieta podczas przesłuchania zeznała, że Michalczewski znęcał się nad nią
psychicznie i fizycznie już od 2008 roku
, jednak później wycofała się z tego i ostatecznie nie złożyła oficjalnych zeznań.
Sprawa narkotyków została umorzona w związku z ich zbyt małą ilością.
Dziennikarze nie mogli usłyszeć ustnego uzasadnienia wyroku, ponieważ proces był niejawny. Sam pięściarz po przegranej rozprawie stwierdził, że
"wyrok jest absurdalny".
Komentując go na gorąco przed kamerami stwierdził, że "za takie sprawy" nie powinno się skazywać, bo wtedy "naprawdę będą kolejki w sądach":