W
Stanach Zjednoczonych
trwa l
iczenie głosów oddanych we wczorajszych wyborach prezydenckich
. Na chwilę obecną po stronie
Joe Bidena
jest 220 głosów elektorskich, a po stronie
Donalda Trumpa
213. Aby wygrać, potrzeba 270 głosów. Wiadomo już, że Trump wygrał na
Florydzie i w Ohio
z większą przewagą niż w 2016 roku oraz w
Teksasie
, który w tym roku uznany był za tzw. swing state. Wszystko wskazuje natomiast na wygraną Joe Bidena w
Arizonie
.
Wygląda również na to, że na wyniki, które pozwoliłyby przesądzić o wygranej, trzeba będzie jeszcze poczekać. Do tego potrzebne są dane z tzw. Pasa Rdzy:
Michigan, Pensylwanii i Wisconsin
, a tam liczenie głosów potrwa dłużej. Na chwilę obecną w tych stanach prowadzi Donald Trump, ale do policzenia zostały miliony głosów. W tym roku, z uwagi na pandemię, oddano też rekordową liczbę głosów korespondencyjnie.
W sztabach wyborczych rośnie napięcie, co widać m.in. po tweetach Donalda Trumpa i jego
wystąpieniu, które przekładał trzy razy
. Na Twitterze pisze już o "kradzieży wyborów".
"MOCNO prowadzimy, ale
oni próbują UKRAŚĆ wybory
. Nigdy im na to nie pozwolimy. Głosy nie mogą być oddawane po zamknięciu lokali wyborczych!" - czytamy we wpisie oznaczonym przez Twittera jako kontrowersyjny.
W swoim wystąpieniu, do którego doszło wreszcie około 2 lokalnego czasu,
Donald Trump praktycznie ogłosił swoje zwycięstwo, twierdząc, że wygrał w Pensylwanii.
- Najważniejsze, że z ogromną przewagą wygrywamy w Pensylwanii. 600 tys. głosów przewagi! Nie są nawet blisko (...). Wygrywamy w Michigan. Spojrzałem na wyniki i powiedziałem "wow, ale dużo" - mówił Trump.
To, jak podkreśla m.in. CNN, jest nieprawdą,
tam wciąż trwa liczenie głosów
, a w niektórych okręgach nawet nie rozpoczęto liczenia głosów korespondencyjnych. Do sprawy odniósł się już
gubernator Pensylwanii,
który nazwał słowa Trumpa "atakiem na demokrację".
Trump zapowiedział również
skargę do Sądu Najwyższeg
o. W ocenie CNN, prawdopodobnie armia prawników Trumpa będzie próbowała podważać wyniki w stanach, w których liczenie głosów się przedłuża.
- Tak szczerze, to wygraliśmy te wybory. (...) Pójdziemy do Sądu Najwyższego.
Nie pozwolimy na to, żeby znaleźli głosy o 4:00 nad ranem i dodali je do wyników - dodał.
Media zwracają uwagę, że
Trump dosłownie nawoływał też do "zakończenia głosowania",
jednak lokale wyborcze są już dawno zamknięte. Słowa te odczytuje się jako nawoływanie do
wstrzymania liczenia głosów
.