Wciąż nie milkną echa afery z
wiceministrem Łukaszem Mejzą
, którego jedna z firm
obiecywała leczenie nieuleczalnie chorych
przy użyciu "pluripotencjalnych komórek macierzystych" - taka terapia miała kosztować 80 tysięcy zł.
Wczoraj okazało się, że odkąd Mejza został wiceministrem,
ani razu nie pojawił się jeszcze w ministerstwie
. Nie ma także śladu, by podpisywał jakiekolwiek dokumenty:
Instytut Badań Pollster przeprowadził sondaż na zlecenie
Super Expressu
. Okazuje się, że na pytanie, czy wiceminister sportu Łukasz Mejza powinien
podać się do dymisji, 89 procent
badanych odpowiedziało twierdząco.
Przypomnijmy, że w ubiegły piątek Mejza poinformował, że "zawiesza swój udział w pracach" Ministerstwa Sportu i Turystyki i przechodzi na "bezpłatny urlop":