Pod koniec maja podczas konferencji w Sejmie
minister rolnictwa, Jan Ardanowski
, poinformował, że zamierza wystąpić o
uznanie żubrów i bobrów za zwierzęta jadalne
. Miałoby to pomóc w
odstrzale tych zwierząt
, bo - jak argumentował minister - "teraz nie wiadomo, co z tym bobrem zrobić, nawet jakby się go upolowało".
- A jeszcze jak ludzie sobie przypomną, że
płetwa bobra ma - ponoć - właściwości afrodyzjaków
, to się może okazać, że i problem bobrów się niedługo skończy - przekonywał.
Z tych słów tłumaczy się teraz w rozmowie z
Super Expressem
. W rozmowie żali się, że nie rozumie
"tego śmiechu, wręcz rechotu"
z jego słów i przekonuje, że przecież na bobry polowano przez wieki.
- To zwierzę, które
przez wieki było zwierzęciem łownym
, na które polowano. W
Krzyżakach
Henryka Sienkiewicza mamy taką scenę, kiedy Jagienka poluje na bobra. Wówczas
sadło z bobra stosowano jako środek dezynfekujący rany
. Niegdyś uważano, że mięso bobra może być jedzone w dniach postu. A niektórzy podkreślali, że
części ciała tego zwierzaka, jak na przykład płetwa lub jądra, mogą być afrodyzjakiem
- tłumaczy.
Sam Ardanowski twierdzi jednak, że
sam bobra nigdy nie jadł
.
-
Ponoć mięso jest niesmaczne.
Opieram się w tej unikalnej wiedzy, na informacjach przekazywanych przez prof. Jarosława Dumanowskiego, jednego z najwybitniejszych specjalistów od kuchni staropolskiej.
Wyjaśnia też, że
bobry trzeba odstrzelić, bo przeszkadzają rolnikom.
- Podjęto decyzję, że bóbr musi zostać uznany za zwierzę chronione. Stworzono specjalne programy hodowlane, aby rozmnożyć populację bobra. Miało dojść do rozmnożenia w liczbie około 4 tys. sztuk. Jednak szacuje się, że obecnie w Polsce żyje około 100 tys. bobrów.
Bobry są wszędzie.
Rolnicy zgłaszają się do ministerstwa z
dramatycznymi apelami, aby ograniczyć populację bobrów
. Działalność tego zwierzaka powoduje m.in. podtopienia oraz zalewanie łąk oraz niszczenie dużej liczby drzew. Właściciele stawów rybnych wtórują rolnikom w kwestii zajęcia się sprawą bobrów - tłumaczy.
- Musimy się zastanowić, czy człowiek ma prawo ingerować w przyrodę oraz ją kształtować. Również w zakresie liczebności danych gatunków. Moim zdaniem tak. W przeciwnym wypadku może się okazać, że
doprowadzimy do zaburzeń przyrody
i spowodujemy ogromne problemy gospodarcze. Bóbr jest tego przykładem - dodaje.
Uznanie bobra za zwierzę jadalne w opinii ministra ma pomóc rolnikom.
- Zgłaszając oczekiwania rolników w rozmowie z ministrem środowiska, podjąłem temat, mówiąc, że
trzeba wprowadzić odstrzały bobrów
. Oczywiście w określonych ilościach. Pod pełną kontrolą, aby nie dopuścić do nadmiernej depopulacji. (...) Minister środowiska mówił, że
zgody są wydawane, ale nikt nie chce polować, bo nikt nie określił, co z bobrem zrobić
. Nie można go zabrać, nie można go zjeść ani wypreparować trofeum. W związku z tym pomyślałem, że pomagając rolnikom, warto uznać bobra czasowo za zwierzę łowne. Z kolei zwierzę łowne ma status zwierzęcia jadalnego, więc można je zjeść.