Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał wyrok dla
Mariusza Dzierżawskiego
, szefa Fundacji Pro-Prawo do Życia, który stał za organizacją kampanii "Stop pedofilii". Sąd uznał, że akcja z tzw.
homofobusami
była mową nienawiści zniesławiającą społeczność LGBT. Zgodnie z poprzednim wyrokiem, Dzierżawski został skazany na rok ograniczenia wolności, ma również przeprosić za kampanię.
Pierwszy homofobus czyli ciężarówka z głośnikiem pojawił się w Gdańsku podczas kampanii wyborczej po śmierci Pawła Adamowicza. Na plandece widniały
hasła zrównujące homoseksualizm z pedofilią
, np. "Czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej". Batalii prawnej z Fundacją Pro-Prawo do Życia podjęło się wówczas
Stowarzyszenie Tolerado
działające na rzecz osób LGBT. W ostatnich latach udało się pociągnąć już do odpowiedzialności kierowcę furgonetki z Gdańska, uniewinniono natomiast kierowcę z Gorzowa. Podobne sprawy toczą się w Szczecinie i Zielonej Górze.
Teraz prawomocny wyrok zapadł także w sprawie szefa Fundacji, który - jak sam przyznał przed sądem - był pomysłodawcą kampanii. W zeszłym roku Sąd Rejonowy
skazał
Mariusza Dzierżawskiego na
rok ograniczenia wolności w postaci 20 godzin prac społecznych
miesięcznie. Nakazał mu również zapłatę 15 tys. zł na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej oraz przeprosiny dla osób LGBT.
Wyrok ten utrzymał w środę Sąd Okręgowy, który podkreślał, że akcja z homofobusami
była mową nienawiści
. Wcześniej sam Dzierżawski zeznawał, że był pomysłodawcą kampanii i przekonywał, że jej hasła są zgodne z wynikami badań naukowych. Prawnicy Dzierżawskiego z Ordo Iuris próbowali natomiast przekonywać, że w przypadku ciężarówek nie można mówić o "pomówieniu", bo nie doszło do obrażenia nikogo z imienia i nazwiska. Z tą narracją nie zgodził się jednak sąd.
- Taki pogląd w ocenie sądu jest nieuzasadniony, ponieważ czyniłoby to w istocie ochronę prawną osób iluzoryczną. Komunikat oskarżonego dotyczy bowiem nie jakiegoś abstrakcyjnego bytu, ale grup faktycznie istniejących, żyjących osób. W ocenie sądu jest to grupa ściśle zdefiniowana przez konkretne cechy i nie ma tutaj znaczenia, że nie da się ustalić konkretnej liczby członków tej grupy. (...) To jest grupa, do której przynależność deklaruje bardzo wiele osób, którą sąd uznaje za wieloelementowy zbiór konkretnych osób o konkretnych cechach związanych z deklarowaną orientacją seksualną. I jeżeli określona teza dotyczy wszystkich członków tej grupy, to w ocenie sądu okręgowego każdy z nich może poczuć się dotknięty i każdy z nich może domagać się ochrony swoich praw - mówił sędzia Mariusz Kazimierczak cytowany przez
Gazetę Wyborczą
.
Wskazywał także, że kampania została oparta na fałszywych tezach, które
nie znajdują odzwierciedlenia w badaniach naukowych
, co było przejawem mowy nienawiści. Sędzia powoływał się na raport Państwowej Komisji do spraw Pedofilii oraz opinie Towarzystwa Seksuologicznego.
- Dane, które są zawarte w tych raportach, są całkowicie sprzeczne z tezami głoszonymi przez oskarżonego. Na przykład z tezą o tym, że czyny pedofilskie zdarzają się u homoseksualistów dwadzieścia razy częściej. Dane liczbowe zgromadzone przez tę komisję przeczą tym tezom - mówił sędzia.
- Tezy kampanii miały ostry charakter. Miały razić i dzielić ludzi na "nas", czyli osoby chroniące dzieci i "ich", czyli osoby homoseksualne, które chcą czynić dzieciom zło. Słowa te prowadziły do stygmatyzacji i wykluczenia.
Był to przykład mowy nienawiści, która nie mieści się w wolności wyrażania opinii i nie podlega ochronie.
Z wyroku zadowolone jest Stowarzyszenie Tolerado.
- Wszyscy potrzebowaliśmy, żeby jakiś sąd w Polsce powiedział wyraźnie, że takie komunikaty to jest homofobia i mowa nienawiści, która tworzy antagonistyczne nastroje społeczne - stwierdziła prawniczka reprezentująca Stowarzyszenie,
Katarzyna Warecka
.
- Wyrok jest istotny dla społeczności osób LGBT+ w Polsce, bo potwierdza, że jednak możemy domagać się ochrony ze strony państwa. Jak podkreślił sąd, każda zaatakowana w taki sposób osoba LGBT+, może oczekiwać ochrony i to jest dla mnie najważniejsze zdanie. To koniec naszej długiej drogi, na początku której był rozjeżdżający Gdańsk pogromobus, co wywoływało naszą niemoc i przerażenie. A na końcu jest Mariusz Dzierżawski, skazany prawomocnie za szczucie na osoby LGBT+ i zorganizowanie kampanii nienawiści w Gdańsku i w całej Polsce - mówi z kolei
Jacek Jasionek
ze Stowarzyszenia Tolerado.
Sam Dzierżawski w oświadczeniu opublikowanym na stronie Fundacji Pro-Prawo do Życia nazywa wyrok "zaprzeczaniem faktów".
- Dzisiejszy wyrok przypomina najgorsze czasy totalitarne. Dzisiejszy wyrok to nic innego, jak zaprzeczanie faktom, które są niewygodne dla aktywistów i ideologów LGBT. „stnieje szereg badań naukowych wskazujących na nieproporcjonalnie duży odsetek pedofilów wśród homoseksualistów - mówi.
Zapowiada też kolejne akcje w ramach kampanii "Stop pedofilii".
- Za pomocą ograniczania wolności i surowych kar finansowych zamierza się uniemożliwić dotarcie do Polaków z informacjami opartymi o fakty, badania naukowe i dane statystyczne.
Nie zamierzamy się ugiąć przed tymi prześladowaniami.