Wczoraj wieczorem w studiu programu informacyjnego w rosyjskim
Pierwyj Kanale
doszło do niecodziennego zdarzenia. Do studia wtargnęła
dziennikarka Marina Owsiannikowa
. Kobieta trzymała
transparent z hasłem sprzeciwiającym się inwazji Rosji
na Ukrainę.
Na plakacie widniały hasła: "Nie dla wojny", "Rosjanie przeciw wojnie" po angielsku i rosyjsku. Oprócz tego kobieta wypowiedziała słowa:
"Zakończcie wojnę. Nie wierzcie propagandzie. Okłamują was tu"
.
Dziennikarka programu nie zorientowała się, że stoi za nią Owsiannikowa z plakatem. Na sytuację zareagował
realizator programu
, który włączył materiał zapowiadany przez prowadzącą program.
Pierwyj Kanał jest najpopularniejszą stacją telewizyjną w Rosji, jej zasięg techniczny obejmuje ok. 99 proc. mieszkańców kraju. Kanał jest kontrolowany przez rosyjskie władze.
Agencja TASS podała, że Marina Owsiannikowa została
zatrzymana przez służby
i przewieziona na przesłuchanie dokomisariatu w dzielnicy Ostankino. Ma jej zostać wytoczona sprawa administracyjna.
Dziś rano niezależny rosyjski portal Meduza przekazał, że adwokaci dziennikarki nie mogą jej znaleźć. Policjanci z komisariatu przekazali, że tam jej nie ma. Pojawiła się informacja, że kobieta przebywa w centrum telewizyjnym Ostankino, jednak tam również jej nie znaleziono. Do dzisiejszego poranka prawnicy kobiety nie zdołali jej odnaleźć w żadnych oddziałach policji w Moskwie.
Niedługo przed programem Owsiannikowa zamieściła w sieci
nagranie
, w którym podkreśliła, że w Ukrainie trwa "zbrodnia", w której "Rosja jest agresorem". Podkreśliła, że odpowiedzialny za nią jest Władimir Putin.
Dziennikarka wyznała w nim, że jej matka jest Ukrainką zaś ojciec Rosjaninem. Dodała także, że
pracując w Pierwyj Kanale, szerzyła prokremlowską propagandę:
- Wstydzę się, że kłamałem w telewizji, wstydzę się, że pozwoliłem na pranie mózgów rosyjskiego narodu. Po prostu w milczeniu obserwowaliśmy ten antyludzki reżim, a teraz cały świat się od nas odwrócił. Dziesięć pokoleń nie wystarczy, by zmyć z nas hańbę tej bratobójczej wojny - oceniła.
Warto przypomnieć, że 4 marca Rada Federacji, zatwierdziła projekt ustawy, na mocy której
rozpowszechnianie "fałszywych" informacji
o siłach zbrojnych jest przestępstwem. Grozi za nie 3 lata więzienia, jednak gdy rozpowszechnianie tych informacji będzie miało "poważne konsekwencje" kara może zostać podwyższona do
15 lat
.
Media w Rosji otrzymały także nakaz publikowania informacji, które pochodzą wyłącznie ze źródeł rządowych. Relacjonując sytuację w Ukrainie, muszą używać zwrotu "specjalnej operacji wojskowej", natomiast słowa "wojna" i "inwazja" są zakazane.