Pracownicy Palikota alarmują, że nie dostali pensji za maj. Boją się, że zostaną bez pracy i pieniędzy

Pracownicy sklepów Piwo Świeże Dziś z Browaru Tenczynek, alarmują, że

za maj. Obawiają się, że nie otrzymają należnych pensji, ponieważ właściciel biznesu Janusz Palikot planuje

w Warszawie, Krakowie, we Wrocławiu, w Będzinie oraz Tenczynku.

- Dostaliśmy informację, że prawie wszystkie sklepy zostaną zamknięte z początkiem lipca. Wszystkich sklepów jest 27 i w każdym pracują dwie-trzy osoby. Oprócz tego są też dostawcy i kierownicy regionalni - mówi pracownica ze Śląska w rozmowie z portalem Money.pl. 

Biznesmen opublikował na Instagramie nagranie, w którym przekonuje, że likwidacja sklepów jest związana ze zmianą dystrybucji. Produkty Browaru Tenczynek wkrótce pojawią się w 250 sklepach na południu Polski należących do jednej z największych sieci handlowych. 

Dodatkowo zapewnia, że wszyscy pracownicy

oraz mogą liczyć na oferty pracy w nowych specjalistycznych sklepach firmy. 

 

Tymczasem rozmówczyni portalu twierdzi, że problem z płatnościami na czas istnieje od jakiegoś czasu.

- Do marca płacili regularnie, w kwietniu było pierwsze opóźnienie, natomiast

. Z tego, co mi wiadomo, na zaległe pensje czekają wszyscy sprzedawcy, kierownicy regionalni, dostawcy, a także ci w browarze. Jedyny kontakt, jaki mamy, to z kierownikiem regionalnym, który przekazuje nam informacje "od góry" - wyjaśnia. 

W piątek 9 czerwca pracownicy sklepów otrzymali informację, że jeszcze tego samego dnia firma ureguluje zaległości, jednak tak się nie stało. W poniedziałek 12 czerwca otrzymali ponowną deklarację, we wtorek 13 czerwca kolejną. 19 czerwca firma znowu zapewniła o zrobieniu przelewów, co również okazało się kłamstwem. 

- Nikt z szefostwa nie skontaktował się z nami bezpośrednio, by wyjaśnić, z czego wynikają te opóźnienia. Sami desperacko szukamy kontaktu z "górą", pisząc komentarze pod postami pana Palikota w mediach społecznościowych, ale na bieżąco są one usuwane. Chcemy się dowiedzieć, dlaczego nie otrzymaliśmy pieniędzy. Nie mamy siły przebicia, jesteśmy szare płotki przy takiej grubej rybie - relacjonuje kobieta.

Rozmówczyni Money.pl jest zatrudniona na umowie zleceniu, w której nie ma informacji, do którego dnia miesiąca będzie otrzymywała wynagrodzenie. Wszyscy pracownicy mają

, czyli 22,80 zł brutto.

Jednocześnie w Tenczynku jest przestój w produkcji, bo pracownicy strajkują z powodu braku pensji. Palikot jednak zapewnia, że w magazynach znajduje się towar przygotowany do sprzedaży o wartości około 11 milionów zł.

Aktywista Jan Śpiewak podkreśla, że jego firma nie płaci pracownikom, a on sam

. 

 

"Palikot zamyka sklepy i nie płaci pracownikom. Janusz: ludzie nie mają z czego czynszu i rachunków opłacić. Przekonujesz, że twoja firma to nie piramida finansowa a ty jesteś wielkim biznesmenem. Może zacznij od zapłaty ludziom?" - wskazuje Śpiewak w innym tweecie.

 

To nie pierwsze doniesienia o problemach finansowych Palikota. W marcu Money.pl informowało, że spółkami biznesmana zainteresowała się Komisja Nadzoru Finansowego w związku z ofertą inwestycyjną "Bunt Finansowy", polegającą na pożyczaniu na wysoki procent pieniędzy od zwykłych ludzi, ponieważ banki nie chciały finansować jego biznesu. W maju okazało się, że inwestorzy nie otrzymują należnych im odsetek. 

Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu inwestor i influencer Rafał Zaorski przeanalizował problemy Palikota. Wskazał, że Manufaktura Piwa, Wódki i Wina ma opóźnienia z zapłatą odsetek od obligacji. Spółka ma z tego tytułu zobowiązania o łącznej wartości 21,9 miliona zł. 

Prezes i największy udziałowiec spółki twierdzi, że powodem zaistniałej sytuacji są

.