Od początku trwających od dwóch tygodni
protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego
przedstawiciele rządu oraz TVP przekonują, że manifestacje przełożą się na duży wzrost zachorowań na Covid-19. W zeszłym tygodniu premier
Mateusz Morawiecki
mówił wprost, że
"protesty to zagrożenie"
, a na dowód pokazywał wykresy ze Stanów Zjednoczonych z okresu demonstracji Black Lives Matter.
"Minimalizacją skutków łamania dystansu społecznego" tłumaczono również decyzję o zamknięciu cmentarzy 1 listopada.
"Ogłaszając decyzję ws. zamknięcia cmentarz, premier opierał się na analizach doradców, którzy badają rozwój epidemii w Polsce i w innych krajach na świecie. Celem jest
zminimalizowanie skutków łamania zasad dystansu społecznego w czasie epidemii, do jakiego dochodzi podczas protestów opozycji
" - pisało TVP Info.
Dziś podczas konferencji prasowej, premier - ogłaszając nowe obostrzenia - apelował, aby protesty przenieść do internetu. Powołał się przy tym na obliczenia
Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego
, o których wczoraj pisał
Dziennik Gazeta Prawna
.
"Przy założonej tzw. niższej transmisyjności publicznej - 26 listopada może być nawet 26,2 tys. wykrytych nowych zakażeń koronawirusa. To wariant, w którym nie dochodziłoby do protestów. Przy wyższej transmisyjności ta liczba może dojść do
31 tys.
" - opisywał prognozy naukowców DGP.
Zaznaczono przy tym, że, "z braku dokładnych danych - na ile zmniejszy się dystans społeczny - przyjęto jedynie pewne założenia przy konstrukcji modelu. Nie weryfikowano ich np. o dane z mobilności społecznej uzyskiwane na podstawie obserwacji ruchu telefonów komórkowych".
Dokładną symulację można zobaczyć
tutaj
.
Informacja, że protesty mogą "generować" 5 tysięcy dodatkowych chorych dziennie szybko
została podchwycona przez media i polityków
, w tym premiera.
- Według analiz specjalistów z Uniwersytetu Warszawskiego
każdego dnia wzrost liczby zakażeń na skutek protestów ulicznych może wynosić 5 tysięcy
- mówił Morawiecki podczas dzisiejszej koferencji prasowej.
Naukowcy z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego wydali natomiast oświadczenie, w którym
proszą o rozsądniejsze czytanie symulacji
.
"W obecnym stadium rozwoju modelu nie jesteśmy metodologicznie przygotowani, aby uwzględnić w sposób odpowiedzialny tego typu zgromadzenia jako odrębny czynnik. W związku z powyższym
nieuprawnione jest stwierdzenie, że z modelu ICM UW wynika, iż protesty uliczne mogą zwiększyć liczbę stwierdzonych przypadków z 25 tys. na 31 tys.
" - czytamy w komunikacie.