fot. YouTube / Instagram Jan Śpiewak
Jan Śpiewak
alarmuje, że Warszawa zamienia się w Sin City, a miasto robi się coraz bardziej niebezpieczne. To m.in. efekt braków kadrowych w policji. Aktywista relacjonuje, jak na Pradze Północ kwitnie
handel narkotykami
, a gangi posługują się fajerwerkami, aby dać znać "klientom" o "nowej dostawie".
Temat fajerwerków w Warszawie pojawił się jakiś czas temu na Instagramie Śpiewaka. Teraz aktywista rozwinął go w swoim programie na YouTube.
- Warszawa zamienia się w Sin City. To zawsze było skorumpowane miasto, ale przywykliśmy do tego że łapówki dają raczej eleganccy panowie w drogich autach. Dzisiaj Warszawę, a przynajmniej jej części,
opanowują gangi narkotykowe
, a stróże prawa nie potrafią sobie z nimi poradzić nie potrafią, bo ich po prostu nie ma. W Warszawie wedle różnych szacunków brakuje od 20 do 30 tys. policjantów, brakuje kilkuset strażników miejskich więc kwitnie przestępczość - alarmuje Śpiewak.
Temat fajerwerków pojawił się przy okazji
tragedii
, do której doszło przy ulicy Inżynierskiej, gdzie podczas interwencji wobec agresywnego mężczyzny
21-letni policjant śmiertelnie postrzelił swojego 34-letniego kolegę
. Przy tej samej ulicy znajduje się brama, w której handluje się narkotykami. Takich miejsc jest zresztą na Pradze Północ więcej, handel kwitnie też na ulicy Brzeskiej. Jak opisuje Śpiewak, dziennie do takiej kamienicy, gdzie mieszka tylko kilka rodzin, może wchodzić nawet 250 osób, co oznacza, że upłynnia się tam ok. 15-20 kg narkotyków miesięcznie. Aktywista opisuje różne historie osób, które były świadkami handlu narkotykami, pokazuje też nagranie, na którym widać, jak w bramie kamienicy na Brzeskiej ktoś chowa sobie broń.
-
To są kamienice miejskie, tam jest bardzo dużo pustostanów
, w tych pustostanach można właśnie uprawiać tego typu proceder. Miasto ich nie remontuje, miasto nie inwestuje w te nieruchomości, chcą, żeby te nieruchomości zostały że tak powiem zniszczone, a potem jak zostaną zniszczone, to wyłączy się je z użytkowania i najchętniej sprzeda zaprzyjaźnionemu deweloperowi - mówi Śpiewak.
- Mieliśmy historię afery reprywatyzacyjnej w Warszawie, tam też mnóstwo kamienic na Pradze północ zostało po prostu rozkradziony i w ten sposób zostały przyjęte przez deweloperów. Więc mamy takie pojedyncze inwestycje deweloperskie, gdzie jest bardzo dużo kasy i bardzo bogaci ludzie mieszkają, a tuż obok są pustostany i starzy mieszkańcy, którzy często nie mają nawet centralnego ogrzewania w tych kamienicach, bo niestety
Rafał Trzaskowski
nie chce tego zapewnić. Czyli na to wszystko nakłada się ten problem braku policji, braku prawdziwej rewitalizacji no i mamy to, co mamy.
- W Warszawie policjanci rezygnują z pracy, bo jest to za drogie miejsce do mieszkania, nie ma mieszkań dla policjantów. Rafał Trzaskowski nie buduje praktycznie w ogóle mieszkań komunalnych ani dla służb miejskich, więc tutaj po prostu ludzi, którzy pracują dla państwa, stać na mieszkanie.
Pustostany komunalne, które są nieremontowane, są zamieniane w siedziby gangów narkotykowych
- kontynuuje.
Dalej wyjaśnia sprawę
fajerwerków
.
- W trakcie tej dyskusji na Instagramie napisała do mnie osoba, która powiedziała że kiedyś bardzo długo się zastanawiała skąd fajerwerki na Pradze Północ. Na Pradze Północ bardzo często puszczane w bardzo randomowych dniach, miejscach, godzinach fajerwerki i co się okazuje? - mówi Śpiewak, a następnie cytuje wiadomość, którą dostał od jednego z obserwatorów.
"A wiesz dlaczego na Pradze Północ są tak często fajerwerki? Bo dilerzy dają znać, że jest nowa dostawa. A jak im zwrócisz uwagę, to dostajesz w mordę. Policja oddała walkowerem".
"Mieszkam na Kamionku i właśnie się zastanawiałem, o co chodzi z tymi fajerwerkami. Nawalają non stop kilka razy w tygodniu, przeważnie w czwartki późnym wieczorem" - brzmiała inna wiadomość.
- Potem ktoś do mnie napisał, że tak właśnie robi włoska mafia w Neapolu. Ktoś inny napisał że mieszka w
UK
i też są podobne metody informowania o tym, że jest dostawa - mówi Śpiewak.
"Potwierdzam, fajerwerki odpalają łby przy ulicy Małej, dając sygnał, że wjechały cukierki. To sygnał dla klientów a zlatują się jak sępy, dlatego w czwartki w nocy unikam tamtych okolic, bo raz jadąc autem w okolicy małej walnęli mi butelką w lustro" - napisał do Śpiewaka inny obserwator.
Śpiewak cytuje też wiadomość od policjanta.
'Tak szczerze, was to dziwi? Jak ma nie być przestępczości, jak w Warszawie brakuje pewnie 40% policjantów bo te bajki o 20% to kreatywna księgowość i zakłamywanie rzeczywistości. W moim referacie za chwilę nie będzie 50% stanu, dzielnicowi pracują na 2-3 rewirach a powinni na jednym, to jakie ma być rozpoznanie w terenie, kto ma je zrobić?".