W zeszłym tygodniu minister zdrowia
Izabela Leszczyna
potwierdziła, że rząd rozpoczął analizy dotyczące
zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych
. Jak stwierdziła, sama jest zwolenniczką tego pomysłu i będzie przekonywać do niego koalicjantów. Poinformowała również, że jednocześnie rząd zastanawia się nad ograniczeniem reklam piwa.
Sprawa sprzedaży alkoholu na stacjach wywołuje wiele kontrowersji. Okazuje się, że przeciwnikiem takiego rozwiązania jest
Ryszard Petru
. Poseł Polski 2050 i szef sejmowej komisji gospodarki jednoznacznie stwierdził dziś, że rząd nie powinien forsować takiego rozwiązania.
- Ja nie kupuję alkoholu na stacjach, ale mogę powiedzieć tyle:
gdyby zniknął alkohol, to stacje nie byłyby w stanie się utrzymać
- powidział Petru na antenie Radia Zet.
Dodał, że wszystkie stacje może by nie upadły, ale byłoby tak, jak w wielu krajach Europy Zachodniej:
- Byłyby automatyczne stacje, czyli musi pan sam tankować, płacić kartą.
Nie byłyby to stacje, jak są teraz, tylko stacje samoobsługowe
, bo tam jest raczej największa marża ze wszystkim.
Ryszard Petru nie widzi też problemu z reklamą piwa, bo - jak stwierdził - "za dużo ograniczeń też nie jest właściwe".
-
Na alkoholu są wysokie marże
, które w znacznym stopniu utrzymują część handlu i taka jest rzeczywistość.
Na uwagę, że eksperci od uzależnień wskazują, że w Polsce jest za duży dostęp alkoholu, Petru odpowiada, że w takim razie "w ogóle trzeba by ograniczyć liczbę punktów, w których sprzedaje się alkohol", a nie tylko zakazywać tego stacjom. Przyznaje, że wolałby, żeby było to "jakoś uregulowane", ale nie ma wiedzy o tym, jakie jest nasycenie punktami sprzedaży w poszczególnych miastach.