W czwartek podczas
uroczystości odpustowej w Limanowej
mszę świętą koncelebrowało kilkunastu kapłanów m.in. z okolicznych parafii, a przewodniczył jej
biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej Leszek Leszkiewicz.
Wygłosił on do zgromadzonych homilię podczas, której pytał wiernych, czego oczekują od mszy świętej:
- Dziś często uczestniczymy w wydarzeniach, nie zastanawiając się, co one przynoszą. Może się tak zdarzyć, że nawet będąc ludźmi pobożnymi i uczestnicząc w Mszach świętych, wydarzeniach religijnych, jeżdżąc do różnych sanktuariów, mając co prawda świadomość, że jest to rzecz ważna i święta, ale gdyby przyjrzeć się bliżej, to jest nam to zupełnie obojętne. Często, gdy przyjeżdżam na Mszę św. do różnych parafii i słyszę: "księże biskupie, byle krótko było". Bo nikt nie chce przeciągać. Jeśli to jest nasze zmartwienie dotyczące Mszy świętej, to znaczy, że zapomnieliśmy o Bogu. Pomyślcie: zaczyna się odpust w Limanowej, wielkie wydarzenie. Nie wiem, od kiedy są tu odpusty, ale od lat przychodzą tu tysiące ludzi, by uklęknąć przez Matką Boską i prosić o konkretny owoc tego odpustu - mówił.
Duchowny odniósł się także
do dobrobytu, w którym żyją ludzie
. Stwierdził, że przez niego ludzie stali się wybredni. Dodał również, że przez dobrobyt wielu ludzi odsuwa się od Boga i
"zaczynają żyć wbrew własnej naturze" np. w związkach homoseksualnych:
- Dziś na co dzień jadamy lepiej, niż dawniej jadano w naszych domach na Wielkanoc. I wybrzydzamy. I narzekamy. Dobrobyt może sprawić, że pojawi się pokusa, by odejść od Boga. Może sprawić, że człowiek może żyć w przekonaniu: "ja sobie poradzę". Dobrobyt może sprawić, że zaczniemy wymyślać, co jeszcze możemy osiągnąć, czego jeszcze możemy zakosztować. Dobrobyt może sprawić, że sakramentalny związek małżeński tak łatwo można zniszczyć.
Dobrobyt może sprawić, że człowiek będzie znudzony tym, co ma,
będzie myślał, że gdzieś indziej jest lepiej. Będzie myślał, że można skrzywdzić dzieci i żonę lub męża, zrujnować rodzinę - mówił duchowny.
- Może
próbować swojego szczęścia na drodze związków homoseksualnych
, na drodze różnego rodzaju wynaturzeń związanych z życiem seksualnym, takiej czy innej próby. "Bo ma do tego prawo".
Na tej drodze także człowiek nie znajdzie szczęścia.
To jest bluźniercze, by domagać się, żeby Bóg pobłogosławił grzech, żeby Bóg stanął po stronie grzechu i by powiedział, że to, co niedawno było grzechem, dziś już nim nie jest - stwierdził.
Biskup uważa, że w wielu miejscach na świecie wspólnoty chrześcijańskie już zbezcześciły mszę świętą:
- Jeśli zaczniemy myśleć tak, jak myśli świat oddalający się od Pana Boga, to będziemy zdolni do tego, by nawet z ofiary Mszy św. zrobić zabawę, zrobić dyskotekę. Będziemy chcieli, by kapłani zachowywali się jak piosenkarze i aktorzy, żartowali; by były taniec i oklaski, by było miło i przyjemnie. Nie tylko będziemy chcieli. To się już dzieje w wielu miejscach na świecie, gdzie wspólnoty chrześcijańskie zbezcześciły Mszę świętą. Co zrobimy my? Uczmy się patrzeć na ołtarz - zaapelował biskup.