Kilka dni temu
Aleksiej Nawalny
opublikował w mediach społecznościowych
nagranie, w którym oświadczył, że zna dane swoich niedoszłych zabójców
.
Rosyjski opozycjonista w nagranym materiale opisuje: kto, na czyje polecenie i jak próbował go zamordować. Wśród wymienionych nazwisk znaleźli się m.in. Oleg Tajakin, Władimir Panjajew i Aleksiej Aleksandrow. Według jego ustaleń za atak na niego odpowiedzialny był jeden z wydziałów FSB.
Do takich samych wniosków, jak Nawalny doszli dziennikarze śledczy: Bellingcat, The Insider, CNN, Der Spigel i Fundacji Walki z Korupcją.
Teraz opozycjonista opublikował kolejne
nagranie rozmowy telefonicznej z osobą
, która miała być zamieszana w próbę jego otrucia. Jak podano miał to być
funkcjonariusz Federalnej Służby Bezpieczeństwa - Konstantin Kudriawcew
.
Na nagraniu rzekomy funkcjonariusz twierdzi, że "Aleksiej Nawalny umarłby na skutek otrucia, gdyby nie awaryjne lądowanie jego samolotu w Omsku i atropina, którą podali mu lekarze pogotowia.
Środkiem trującym skażona była bielizna Nawalnego
".
Jak podaje The Insider Nawalny, by skontaktować się z rosyjskimi służbami
użył specjalnej aplikacji i przedstawił się jako Maksim Ustinow
, który jest doradcą byłego szefa FSB Nikołaja Patruszewa.
Dzięki aplikacji Kudriawcew miał sądzić, że odbiera telefon służbowy.
Rozmowa trwała 45 minut
. Nawalny miał nabrać Kudriawcewa, że "
sporządza raport dla zwierzchników i chce wyjaśnić niektóre szczegóły
".
Kudriawcew to specjalista z zakresu obrony chemicznej. Miał on wiedzieć, jak usuwać ślady trucizny. W rozmowie z Nawalnym przyznał się, że dostał odzież Nawalnego, by ją oczyścić.
Nawalny dodzwonił się także do mężczyzny przedstawianego jako Michaił Jewdokimow. Miał on być sfotografowany w grupie ludzi ubranych po cywilnemu w gabinecie lekarza naczelnego szpitala w Omsku. Tam trafił Nawalny tuż po otruciu.
Rozmowy, które przeprowadził Nawalny odbyły się
14 grudnia
.
Portale śledcze zajmujące się sprawą otrucia Nawalnego ustaliły, że
grupą FSB miał kierować płk Stanisław Makszakow
. Pracował on w zamkniętym mieście Szychany-1, gdzie pracowano nad bronią chemiczną z grupy nowiczoków.
Do sprawy odniosła się FSB
, która twierdzi, że nagrania opublikowane przez Nawalnego to
"zaplanowana prowokacja"
, która nie mogła się odbyć bez pomocy obcych służb.