fot. Instagram @budda.7 / YouTube @BuddaTV
Wciąż nie milkną echa zatrzymania przez CBŚP jednego najpopularniejszych w Polsce youtuberów Kamila L. znanego jako
Budda
. Mężczyzna usłyszał zarzuty przestępstw podatkowych, prania brudnych pieniędzy, a także kierowania zorganizowaną grupą przestępczą.
Trafił do aresztu na trzy miesiące
w związku z obawą o ucieczkę z kraju i mataczenie w śledztwie.
Oprócz niego zatrzymano jeszcze dziewięć osób. Tomasz C., podobnie jak Budda, usłyszał zarzut
kierowania zorganizowaną grupą przestępczą
. Pozostałe osoby są podejrzane o uczestnictwo w niej. Na ostatniej akcji youtuber miał zarobić na czysto 50 mln zł.
Służby miały zwrócić uwagę na działania Buddy jeszcze w lipcu 2024 r. Miały zainteresować je operacje finansowe youtubera i jego współpracowników. Mieli
obracać wielomilionowymi kwotami i "żonglować" nimi pomiędzy różnymi spółkami
.
Onet podaje, że kontrolę rozpoczęto od organizowanych przez niego loterii, w których do wygrania były nagrody o wartości od kilku do kilkuset tysięcy zł. By wziąć udział w loterii, trzeba było zakupić e-booki sprzedawane na stronie wydawnictwa Influi. Dzięki temu wydawnictwo płaciło podatek od e-booków/losów w wysokości 5 procent, a nie 20 procent, jak określa prawo w przypadku prowadzenia biznesu loteryjnego.
Onet podaje, że
Skarb Państwa miał na tym stracić co najmniej 60 mln zł,
a co za tym idzie zyski Buddy i jego grupy mogły wynieść w ciągu tylko trzech lat (2021-2024) nawet 400 mln zł. Serwis podaje, że służby na udokumentowanie ewentualnie popełnionych przestępstw i sformułowanie zarzutów potrzebowały zaledwie trzech miesięcy.
Czas zatrzymania youtubera i jego współpracowników miał także nie być przypadkowy. Budda na dzień przed zatrzymaniem miał zakończyć swoją działalność internetową. Służby ustaliły, że wraz ze swoją partnerką znaną jako Grażynka miał planować
wycieczkę turystyczną do Maroka, a następnie wyjazd do Stanów Zjednoczonych
.
- To właśnie planowana ucieczka z kraju, zachodząca w związku z tym obawa matactwa, a także zagrożenie wysoką karą zdecydowały o tymczasowym aresztowaniu Kamila L. i czterech innych osób, którym przedstawione zostały zarzuty - powiedziała Onetowi prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z działu prasowego Prokuratury Krajowej.
Serwis podaje, że oprócz zarzutów zorganizowania i kierowania grupą oraz oszukiwania na podatkach Budda i jego współpracownicy usłyszeli
zarzut prania brudnych pieniędzy
i wystawiania fałszywych faktur VAT. Miało to polegać na m.in. fikcyjnym udzielaniu pożyczek i zlecania fikcyjnych usług powiązanym ze sobą podmiotom. W ten sposób, jak podaje Onet,
grupa miała "wyprać" 126 mln zł.
Budda nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Jeśli w toku postępowania zostanie uznany za winnego, wówczas Kamilowi L. i jego współpracownikom grozić mogą kary nawet
do 20 lat pozbawienia wolności
.