Kalifornia
stała się pierwszym stanem USA, który
zakazał "dyskryminacji rasowej ze względu na fryzurę"
. Projekt ustawy antydyskryminacyjnej uzyskał poparcie obu izb kalifornijskiego parlamentu. W związku z tym następnie trafił na biurko gubernatora Kalifornii Gavina Newsoma, który 3 lipca podpisał ustawę.
Ustawa rozszerza prawo antydyskryminacyjne o "cechy historycznie związane z rasą" i "byciem czarnym".
W związku z tym szkoły ale także miejsca pracy nie mogą zabronić swoim uczniom czy pracownikom np. noszenia fryzury afro, warkoczyków, czy dredów.
Ustawa będzie obowiązywała od
1 stycznia przyszłego roku.
W akcie prawnym napisano, że
"włosy są powszechną przyczyną dyskryminacji rasowej, co pociąga za sobą poważne konsekwencje gospodarcze i zdrowotne, zwłaszcza dla osób czarnoskórych".
"Pomimo wielkich postępów, jakich dokonało amerykańskie społeczeństwo, ustawa jest potrzebna, by odwrócić rasistowską ideologię, że "czarne" cechy są gorsze" - napisano.
W dokumencie podkreślono także, że choć fryzury afro są chronione na szczeblu federalnym od 1964 r., to osoby czarnoskóre wciąż są dyskryminowane, ponieważ normy dotyczące wyglądu nie akceptują warkoczyków oraz małych i dużych dredów.
Pomysłodawczynią nowego prawa jest afro-amerykańska senator z Los Angeles Holly Mitchell.
"Ustawa chroni prawo czarnych Kalifornijczyków do noszenia naturalnych włosów, bez potrzeby przestrzegania norm eurocentrycznych. Kiedy piętnaście lat temu zrobiłam sobie dredy, wiedziałam, że to manifestacja społeczna i polityczna skierowana do świata zewnętrznego.
Historia naszego narodu jest przesiąknięta prawami i normami społecznymi, które utożsamiały „czerń” i powiązane cechy fizyczne, na przykład ciemną skórę i kręcone włosy z oznaką niższości, czasami podlegającą odrębnemu i nierównemu traktowaniu"
- argumentuje swój pomysł Mitchell.
"Słyszałam historie rodziców dzieci, które zostały odesłane do domu ze szkoły, ponieważ powiedziano im, że mają nieodpowiednie fryzury. Albo nawet bardziej komicznie z mojej perspektywy, że ich włosy rozpraszały uwagę innych dzieci. "Inne dzieci są rozproszone, więc musisz wyjść" - usłyszały.
Już w lutym podobnymi sprawami zajmowała się nowojorska Komisja Praw Człowieka, która wówczas wydała nowe wytyczne, zakazujące dyskryminacji ze względu na włosy lub fryzurę w pracy, w szkole i w miejscach publicznych.