fot. Twitter/East News
W piątek wieczorem przez centrum Warszawy przeszedł
"Strajk Kryzysowy"
. Kilkaset głównie młodych osób protestowało m.in. przeciwko bierności władzy wobec kryzysu energetycznego. Pomysłodawczyniami wydarzenia były dwie aktywistki z Inicjatywy Wschód, które w czwartek zorganizowały konferencję prasową w Sejmie.
Dominika Lasota i Wiktoria Jędroszkowiak
mówiły o trzech
postulatach
"Strajku Kryzysowego". Pierwszy to odejście od sprowadzanych z Rosji paliw kopalnych, drugi: postawienie na odnawialne źródła energii, a trzeci: koniec z okradaniem społeczeństwa przez spółki energetyczne, które bogacą się na kryzysie.
Postulaty Strajku Kryzysowego poparła oficjalnie
Lewica
, deklarując udział w demonstracji. Do organizatorów wkrótce dołączyły również
Akcja Demokracja
i
Ogólnopolski Strajk Kobiet
. Najwięcej kontrowersji wywołało jednak przyłączenie się do wydarzenia
Agrounii
. Lasota i Jędroszkowiak na łamach Krytyki Politycznej tłumaczyły nawet, dlaczego organizują Strajk z rolnikami.
Strajk rozpoczął się wczoraj około 18 na Placu Defilad, udział wzięło w nim kilkaset młodych ludzi, którzy nieśli transparenty z napisami
"Paliwa kopalne to życie marne"
, "Skończcie biznesy z Putinem" oraz z wizerunkami polityków PiS i podpisami "ona/on się dobrze bawi, a my zamarzamy".
- Będziemy domagać się, aby nadmiarowe pieniądze od spółek trafiły do osób, które najbardziej są dotknięte kryzysem energetycznym. Najpierw ludzie, potem zyski - mówiła ze sceny jedna z organizatorek.
- To politycy doprowadzili do kryzysu, że dzisiaj wydajemy coraz więcej, a zarabiamy coraz mniej. Naszym marzeniem jest żyć w normalnym kraju, gdzie będzie ciepło w szkole czy przedszkolu - mówił
Michał Kołodziejczak
, lider Agrounii.
- W latach 90. drobni przedsiębiorcy i rolnicy stali się nawozem transformacji. Dziś nie może być tak, że nawozem transformacji jest człowiek, który nie ma na zapłatę za energię - tłumaczył z kolei tuż przed rozpoczęciem demonstracji na antenie TOK FM.
Kołodziejczak próbował również przekonywać, że Agrounia "jednoczy". Jednocześnie alarmował, że podczas demonstracji dochodzi do
"prowokacji"
, za które najpierw obwiniał "wysłanników PiS", a następnie posłankę Lewicy oraz obecną na wydarzeniu
Mariannę Schreiber
. Ta z kolei na Twitterze żali się, że została wyrzucona z demonstracji.
"Popieram wszystkie postulaty strajku, ale nie zgadzam się na hipokryzję. Ubój rytualny zwierząt, obdzieranie zwierząt ze skóry, zabijanie zwierząt - a teraz walczy o Ziemię. "Ponad podziałami", ale mnie wypchnęli siłą i nasłani na mnie policję, która powiedziała mi, że ich też to dziwi" - napisała.