Jak informuje Reuters, wczorajsze
wybory lokalne w Hong Kongu
znacząco
wygrał obóz demokratyczny
. Według pierwszych wyników podanych przez miejscową telewizję RTHK,
partie prodemokratyczne zajmą aż 388 z 452 miejsc
w radach okręgów, czyli prawie 90%.
Frekwencja w 7,4-milionowym Hong Kongu wyniosła
71%
, co oznacza że na obóz prodemokratyczny zagłosowały około 3 miliony osób. Wybory udało się przeprowadzić bez większych zakłóceń, nie zanotowano niebezpiecznych zamieszek.
Eksperci Reutersa oceniają, że zwycięstwo obozu prodemokratycznego ma przede wszystkim
znaczenie symboliczne
. Prace rad okręgów koncentrują się bowiem na przyziemnych sprawach sąsiedzkich, dotyczą przede wszystkim lokalnego transportu czy spraw komunalnych.
Po sześciu miesiącach demonstracji
wybory były jednak sprawdzianem publicznego poparcia dla protestujących
. Głosowanie pokazało, że społeczeństwo popiera ideały, które przyświecają demonstrantom.
Radnymi zostali m.in. liderzy akcji protestacyjnych, np.
Jimmy Sham
, koordynator Obywatelskiego Frontu Praw Człowieka. W swoim okręgu wygrał też
Andrew Chin
z platformy "Siła Demokracji".
-
To jest właśnie siła demokracji. To prawdziwe demokratyczne tsunami
- mówi w rozmowie z Reutersem
Tommy Cheung,
jeden z liderów protestu studenckiego, który zdobył mandat.