Po geście, który
Joanna Lichocka
pokazała podczas głosowania nad przekazaniem 2 miliardów złotych mediom publicznym, aktywiści z Fundacji Otwarty Dialog rozpoczęli
publiczną zbiórkę na kampanię billboardową ze zdjęciem posłanki PiS
. Do dziś zebrano prawie
400 tysięcy złotych
, a billboardy z gestem Lichockiej pojawiły się w całej Polsce. W przypadku niektórych interweniowała nawet policja.
Dziś organizator kampanii,
Spontaniczny Sztab Obywatelski
informuje, że jego przedstawiciele otrzymali
przedsądowe wezwanie do zapłaty i publikacji przeprosin od Joanny Lichockiej
. Aktywiści na Facebooku publikują treść trzynastostronicowego wezwania przedsądowego. Czytamy w nim, że Joanna Lichocka
domaga się usunięcia zbiórek, publikacji przeprosin i 40 tysięcy złotych na rzecz fundacji Rak'nRoll.
Prawnik Lichockiej dowodzi w piśmie, że
zostały naruszone jej dobra osobiste
oraz "dobre imię, godność, cześć i reputacja".
"Organizacja powyższych zbiórek w celu umieszczenia billboardów przedstawiających Joannę Lichocką na terenie całej Polski narusza jej dobra osobiste w sposób oczywiście bezprawny.
Zdjęcia umieszczone na billboardach oraz stronach zbiórek, w połączeniu z ich opisem czy też podpisami pod zdjęciami posłanki umieszczonymi na plakatach, bezprawnie sugerują, jakoby Joanna Lichocka była odpowiedzialna za zły stan polskiej służby zdrowia
" - czytamy.
Organizatorzy zbiórki zapewniają, że nie zamierzają reagować na wezwanie i
deklarują "gotowość do spotkania się w sądzie"
.
"Oczywiście,
roszczenia posłanki Lichockiej uznajemy za bezpodstawne
. To opozycji, pacjentom oddziałów onkologicznych i całemu społeczeństwu należą się z jej strony przeprosiny. Zwracamy uwagę na fakt, że została uwieczniona w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. Trudno też byśmy nie uważali jej za reprezentantkę własnej partii, która podjęła decyzję o miliardowym wsparciu propagandy TVP, kosztem palących potrzeb służby zdrowia. Joanna Lichocka była sprawozdawczynią i co za tym idzie - twarzą tego projektu. I jak pamiętamy, w tej roli odnalazła się nie tylko merytorycznie, ale i emocjonalnie" - piszą.
"
Absolutnie nie uważamy, byśmy naruszyli jej dobra osobiste.
Słynne sejmowe zachowanie posłanki zostało powszechnie zinterpretowane w raczej jednoznaczny sposób. Cóż, czujemy się wyróżnieni, że swoje pretensje formułuje pod naszym adresem".