W niedzielę
Aleksiej Nawalny
wrócił po kilkumiesięcznym leczeniu w Niemczech do Rosji i został zatrzymany podczas kontroli paszportowej. W poniedziałek sąd zdecydował, że opozycjonista kolejne
30 dni spędzi w areszcie
, gdzie będzie czekał na dalsze rozstrzygnięcia sądu, który ma zdecydować, czy Nawalny trafi do kolonii karnej.
Chwilę przed wyrokiem opublikował film, w którym nawołuje do ogólnokrajowych protestów. We wtorek opublikował z kolei materiał będący dokumentacją jego śledztwa dotycząceg
o bogactwa Władimira Putina
.
Jak informuje The Moscow Times, po aresztowaniu Nawalnego media społecznościowe zalały
wpisy i filmy popierające opozycjonistę
. Młodzi ludzie szczególnie aktywni są na
TikToku,
który według badania AppFollow w 2020 był najpopularniejszą aplikacją w Rosji.
Na platformie pojawiają się filmiki, na których młodzi ludzie
mówią o swoim poparciu dla Nawalnego i zachęcają do organizacji demonstracji
w najbliższy weekend. Inni
zdejmują ze ścian portrety Władimira Putina,
kolejni wstawiają natomiast fragmenty odezwy Nawalnego. Niektórzy natomiast "popierają" protesty, ale ostrzegają, że mogą być one niebezpieczne.
Materiały oznaczane hasztagiem
"uwolnić Nawalnego"
zebrały już ponad ponad 100 milionów wyświetleń. Hasztag
"23 stycznia"
- bo na ten dzień zaplanowano demonstracje - mają ponad 110 milionów wyświetleń.
Roskomnadzor
, Rosyjska Agencja Nadzoru Telekomunikacyjnego, zwróciła się już do TikToka,
żądając usunięcia filmów popierających Aleksieja Nawalnego
. Wystosowano też apel do innych mediów społecznościowych o blokowanie takich materiałów, które mają
"wzywać do udziału w nielegalnych zgromadzeniach".
Informację taką miał otrzymać m.in. popularny rosyjski komunikator VKontakte.
Nie wiadomo, na jaką skalę uda się zorganizować protesty 23 stycznia, ale organizatorzy, w tym liczni opozycjoniści chcą, aby pikiety odbyły się w każdym mieście. Prokuratura Generalna ostrzega, że zostaną one uznane za nielegalne.