donald.pl: Jesteś przyszłym lekarzem i od niedawna całym inżynierem. Co będziesz przede wszystkim leczył, a czego inżynierem jesteś?
Rozważałem głównie leczenie ludzi póki co. Ale kto wie, jutro piątek, może trzeba będzie leczyć też kaca ¯\_(ツ)_/¯ A jestem inżynierem biomedycznym ze specjalizacji z informatyki biomedycznej. Czyli zasadniczo klepanie w komputer.
donald.pl: Klepanie czego? O czym była twoja praca?
To aplikacja do sterowania kursorem myszy przy pomocy ruchów gałek ocznych i głowy. Czyli tam gdzie patrzysz, tam się pojawia myszka. To w sumie o tyle fajny temat, że po samej nazwie każdy sobie może to jakoś z grubsza wyobrazić o co chodzi itp. A niektóre tematy znajomych były takie, że ja mimo studiowania tego przez 4 lata nie wiem co oznacza ich tytuł pracy xD
donald.pl: A jako przyszły lekarz nie masz specjalizacji, która jakoś bardziej cię interesuje?
Właśnie nie do końca. Specjalizacja lekarska to przede wszystkim dziedzina, w kórej się pracuje. A mi jakoś mniej zależy na dziedzinie, a bardziej na samym charakterze pracy. Żeby właśnie jak najbardziej łączyła medycynę z informatyką i podejściem inżynierskim.
donald.pl: Czy zaryzykujesz twierdzenie, że jesteś raczej pożądaną osobą na rynku pracy i w szeroko pojętej ochronie zdrowia?
Ooo, to jest w sumie ciekawa sprawa. Trochę tak, trochę nie. Jeżeli gdzieś są zasoby (głównie kasa), żeby tworzyć nowe technologie i rozwiązania, to ktoś z takim podwójnym wykształceniem, kto rozumie obie dziedziny i może skomunikować inżynierów, informatyków i klinicystów razem jest na wagę złota. Ale to jednak rzadkość, większość miejsc chciałaby zatrudnić lekarza dobrze znającego zwykły fach lekarski bez udziwnień. Więc celuję znaleźć sobie jakąś taką niszę dla siebie.
donald.pl: Podobno brakuje młodych medyków i specjalistów, od "niech jadą" szybko przeszliśmy do "jak studiują w Polsce to niech najpierw odpracują".
A to w ogóle jest ciekawe, bo w statystykach wychodzi, że jednak młodzi lekarze bardzo rzadko wyjeżdżają z kraju po studiach, mimo że często na studiach tak planowali.
donald.pl: Wciąż: brakuje medyków, nie tylko personelu medycznego. A ciebie poznaliśmy jako wolontariusza w karetce. I tu pytanie, zanim wszystko inne: jakim cudem przy dwóch kierunkach trudnych studiów masz czas na wolontariat? Studia ci łatwo idą, bo jesteś taki zdolny, zażywasz jakieś podejrzane substancje? Jak to działa?
Nie wiem, jakoś tak wychodzi. Wiesz, bilokacja, zmieniacz czasu, dożylne espresso itp. Też nie wydaje mi się, że wolontariatowi poświęcam jakoś bardzo dużo czasu, na co dzień pracuję z ludźmi, którzy się angażują znacznie bardziej ode mnie. A dla mnie wolontariat często jest sposobem na oderwanie się, znalezienie sensu i motywacji do działania. A ten sens idzie łatwo zgubić jak się większość czasu siedzi w książkach lub klepie w komputer. A tu nagle wychodzisz to ludzi i masz prawdziwych pacjentów z krwi i kości, którym możesz pomóc tu i teraz.
donald.pl: Poznaliśmy cię właśnie podejmując temat Ambulansu z Serca, który jest skierowany do osób w kryzysie. Dlaczego akurat tam zacząłeś działać?
Tak naprawdę zacząłem działać trochę gdzie indziej, a Ambulans przyszedł później z rozpędu. Ambulans kojarzyłem i podziwiałem za pracę, ale byłem w zasadzie na jednym czy dwóch patrolach, a potem wszystko się zmieniło wraz w wybuchem wojny w Ukrainie. Zaczęło się wraz z kryzysem uchodźczym. Teraz, ale zwłaszcza kilka miesięcy temu, dworce w Warszawie były oblegane przez osoby uchodźcze. I dworce wschodni i zachodni, jako że podlegały pod prezydenta Warszawy dostały od razu wsparcie systemowe, punkty medyczne, sprzęt, ludzi itp. A dworzec centralny podległy pod wojewodę bardzo długo nie miał żadnego wsparcia systemowego, a jednocześnie miał największe obciążenie jeśli chodzi o liczbę uchodźców.
To było 7 dni, co może dzisiaj się wydawać krótkim czasem, ale wtedy każdego dnia przyjeżdżały pociągi z tysiącami uchodźców i to w znacznie gorszym stanie niż przyjeżdżają teraz. I jakoś tak sie złożyło, że ja zostałem tą osobą, która organizowała punkt medyczny na centralnym przez ten tydzień zanim zaczęła działać placówka Luxmedu zorganizowana przez wojewodę. I wtedy też jakoś bardziej zbliżyłem się z Ambulansem z Serca, bo jako organizacja mocno wspierał nasz punkt wtedy m.in. sprzętem i ludźmi. Ale też oczywiście nie był jedyną organizacją nas wspierającą, tamten punkt działał dzięki wsparciu wielu różnych organizacji, fundacji i setek prywatnych ludzi.
donald.pl: Jak to ty byłeś osobą, która organizowała punkt medyczny, zrobiłeś gabinet z palet czy jak to działało?
Praktycznie tak się zaczęło xD Właśnie od tekturowej tabliczki z napisem "punkt medyczny" po polsku i ukraińsku, strefy wydzielonej barierkami w hali dworca i sprzętem (wtedy głównie opatrunkowym), który ludzie mieli u siebie w mieszkaniach albo kupili po drodze w aptece. Z czasem przybywało nam sprzętu, ludzi. Miejsce się przeniosło w miejsce po lokalu usługowym (taki biały obwarzanek, aktualnie jest tam punkt informacyjny dla osób z Ukrainy), które udostępnił nam zarząd dworca. Już po dwóch dniach działał system całodobowych dyżurów przynajmniej jednego lekarza na miejscu. Później policzyłem, że umówiłem 27 dyżurów wtedy roboczo nazywanych "wartami" z różnymi lekarzami, wszyscy robili to z dobrej woli i nie brali za to żadnej pieniędzy. Na miejscu też mieliśmy bardzo dobrze zaopatrzony zapas leków i sprzętu ratowniczego, który niestety regularnie się przydawał.
donald.pl: Z całym szacunkiem i sympatią, ale dlaczego w ogóle robił to jakiś student, a nie jacyś fachowcy ze sztabu kryzysowego czy innej instytucji? Na pewno mamy coś takiego, przecież niedawno była pandemia?
Ooo, no właśnie, dobre pytanie, sam je sobie zadawałem cały czas xD Oficjalny punkt był obiecany, ale czekaliśmy na niego. Cały tydzień. Jak to wspominam, to mam poczucie, że to trwało miesiąc. Tyle się wtedy działo, a sytuacja zmieniała się 5 razy dziennie. Więc jako że punktu oficjalnego nie było, a był potrzebny, to działał nasz punkt oddolny. I przypadkiem się złożyło, że organizował go student.
donald.pl: To brzmi jak budowanie w jakiejś grze strategicznej, klikasz na pobity teren i po jakimś czasie jest obiekt.
Nooo totalnie xD Pamiętam jak zbierałem punkty expa i przydzielałem w drzewku skilli, fajny erpeg, taki mega immersyjny. Zwłaszcza wleciało mi dużo expa jeśli chodzi o zbieranie wywiadów lekarskich. Dużo więcej niż to, czego nauczyłem się na studiach. Tutaj ludzie byli w szoku, nie byli wcześniej przepytani przez prowadzącego ani inną grupę studentów, a w dodatku nie mówili po polsku (i po angielsku zwykle też nie). A w dodatku wszędzie jest głośno, chaos i tłumy ludzi. Po czymś takim każdy wywiad w gabinecie z pacjentem mówiącym w naszym języku wydaje się być bułką z masłem.
donald.pl: Czy masz poczucie, że nabierasz szczególnych kompetencji? Nie jesteś jeszcze lekarzem, ale widziałeś kryzys z bliska. Któraś sytuacja szczególnie zapadła ci w pamięć?
Pamiętam, jak jeden pacjent miał skok ciśnienia ponad 190, co jest już bezpośrednim zagrożeniem zdrowia i życia. Mieliśmy na punkcie zasadę, że jeżeli ktoś uważa, że należy wezwać karetkę systemową, to zawsze może ją wezwać, nawet jeśli pozostałe osoby są innego zdania. I jeden z wolontariuszy tak właśnie uznał i dostał informację od dyspozytora od informację, że karetka przyjedzie owszem, ale nie wcześniej niż za 12h. System był tak przeciążony. Opcja wezwać karetkę była możliwa w praktyce tylko do najcięższych przypadków. Dlatego właśnie w pierwszych dniach na punkcie był potrzebny lekarz, który mógł np. podać odpowiednie leki i ustabilizować pacjenta.
donald.pl: I jak się skończyło?
Skończyło się dobrze, zidentyfikowaliśmy jakie leki pan brał na stałe (a wyjechał z Ukrainy bez nich), podaliśmy mu je wraz z szybko działającym środkiem na zbicie ciśnienia i uzupełniliśmy niedobory elektrolitowe. Coś czego nie dałoby się zrobić w typowym punkcie pierwszej pomocy bez lekarza i bez leków na receptę.
Podobna sytuacja była, gdy jeden z pacjentów miał podejrzenia złamania stopy. Na punkcie nie mieliśmy aparatu rentgenowskiego, więc pacjenta odesłaliśmy na SOR pewnego szpitala niedaleko. Żeby pacjenta nie odesłali z kwitkiem pojechała z nim dodatkowo lekarka od nas. I okazało się, że SOR nie chciał przyjąć pacjenta ze złamaną stopą. W teorii w ogóle nie mogą odmówić przyjęcia z pacjentem z ostrym urazem. Ale w tamtych dniach praktyka wyglądała bardzo inaczej, po prostu nie mieli miejsca. A złamanie stopy to jednak stan stabilny i niezagrażający życiu. Pacjenta w końcu przyjęli na izbie innego szpitala. I niby skandal i tak nie można, z drugiej strony trochę ich rozumiem. Może właśnie przez takie niewysyłanie karetek do skoków ciśnień i złamań jak u nas mieliśmy panią z udarem krwotocznym, to karetka przyjechała bardzo szybko.
donald.pl: A jak jest w tej karetce? Wiele osób postrzega osoby w kryzysie jako takie, które same się prosiły, bo np. piją. Nie lepiej pomóc komuś, kto może się jakoś odwdzięczyć?
W systemowej pewnie bywa i tak. W Ambulansie z Serca wolontariusze raczej lepiej znają charakterystykę problemu kryzysu bezdomności. Zdają sobie sprawę jak łatwo w niego wpaść wskutek chwilowego problemu, a trudno potem wyjść, nawet jeśli pierwotny problem już minął. A z osobami w kryzysie bezdomności jest jeszcze ta kwestia, że są oni niejako poza systemem. Spycha się ich na bok. A z takiego miejsca tym trudniej się wydostać.
donald.pl: Dlaczego postanowiłeś tam pomagać osobiście, a nie poprzestać np. na wpłaceniu paru zł? Nie wolałbyś w tym czasie zarobić, odpocząć albo coś takiego?
Bo ja na tym zyskuję własnymi umiejętnościami i przede wszystkim psychicznie. To moja walka z własnym wypaleniem, czego nawet wysoka wpłata dla mnie nie zastąpi.
donald.pl: A czujesz się wypalony?
Aktualnie nie, ale takie momenty właśnie bywały. Paradoksalnie często w momentach, gdy miałem więcej czasu, choćby i właśnie na pierwszym roku medycyny. A wolontariat czy uczenie się o rzeczach, które mnie interesują jakoś pomaga. No i pamiętam jak po tym tygodniu organizowania punktu medycznego na centralnym bardzo czułem się wypalony. Jakieś dwa tygodnie odchorowywałem tamte stresy. W medycynie, przynajmniej jako student, łatwo się wypalić siedząc w książkach i nauce i zapominając po co właściwie się tego wszystkiego uczysz.
przykład bilokacji
donald.pl: A jakim byłeś uczniem? Piątkowym czy takim sobie i nagle cię wzięło na medycynę?
Chyba takim średnim. Zawsze do wszystkiego mnie ciągnęło i trudno mi było skupić uwagę na czymś dłużej. Ale o te piątki się starałem. Czasem wychodziło, zwykle nie. A teraz mi po prostu na nich już nie zależy i tak jest znacznie lepiej. Nie mam poczucia, że wysoka ocena świadczy o dużej wiedzy. Kiedy nie uczysz się, by wymaksować wszystkie egzaminy, a bardziej dla siebie (i żeby zdać hehe) też jest znacznie łatwiej.
donald.pl: A jakiś szczególny system do planowania czasu, ani jednej sztuczki, czegoś do polecenia? Niektórzy z tych, którzy nas czytają właśnie zdali maturę i idą na studia. Jakieś porady?
Jeśli bardzo bardzo chcesz jakieś konkretne protipy to mega ważny dla mnie jest kalendarz Googla. A rzeczy pamięciowych staram się uczyć z robionych przez siebie fiszek w programie Anki. Nie robię nigdy żadnych pięknych kolorowych notatek, w ogóle dość rzadko robię notatki, a jeśli już to na komputerze lub komórce, a nigdy papierze. Czy to są dobre nawyki? Nie wiem, dla mnie się sprawdzają, ale pewnie nie są dla każdego. Ale moim zdaniem znacznie ważniejsze jest by sobie dobrze uświadomić priorytety. Na czym nam zależy (i na tym się skupiać), a w szczególności nie skupiać się na ocenach chyba że są nam do czegoś potrzebne. Wiedzieć, co się lubi, bo jak się coś lubi, to łatwo samo wchodzi od głowy i na tym się skupiać, a nielubiane ograniczyć do minimum.
donald.pl: Dobra, a jak już się relaksujesz? Poleć no coś do czytania/grania, fajny kanał albo podcast.
Lubię sobie gdzieś w trasie czy na spacerze słuchać Działu Zagranicznego Macieja Okraszewskiego albo TED Talks Daily, a w domu bardzo lubię układać puzelki słuchając książki albo po prostu muzyki. Z kanałów uwielbiam i jest dla mnie mega inspirujący CGP Grey, który bardzo fajnie uświadamia, że każdym temacie w da się znaleźć głębie i ciekawe aspekty. Ale on akurat rzadko kiedy wrzuca nowe filmy xD
donald.pl: No to dzięki za polecajki i rozmowę. Czego ci życzyć?
Hmmm, może motywacji, energii i fajnych wakacji?
donald.pl: Dzięki, życzymy motywacji, energii i fajnych wakacji.