Wciąż
nie milkną echa wizyty Joe Bidena w Polsce
. Prezydent USA podczas pierwszego dnia wizyty spotkał się z żołnierzami amerykańskiej 82. dywizji powietrznodesantowej oraz przedstawicielami organizacji pozarządowych, które pomagają Ukraińcom.
Drugiego dnia odwiedził Stadion Narodowy, gdzie udzielana jest pomoc uchodźcom, a także spotkał się z Mateuszem Morawieckim i prezydentem Warszawy
Rafałem Trzaskowskim
.
Okazuje się, że
otoczenie Donalda Tuska zabiegało o spotkanie
z prezydentem USA, jednak administracja prezydenta Bidena nie zgodziła się, ponieważ szef PO nie posiada "demokratycznego mandatu" oraz nie pełni funkcji publicznej czy samorządowej.
Gazeta Wyborcza
podaje, że za spotkaniem z politykami opozycji opowiadał się m.in. były ambasador USA w Polsce, Daniel Fried oraz Mark Brzeziński, który urząd w Polsce objął 19 stycznia.
Jeden z dyplomatów zaznajomionych z kulisami wizyty wyjaśnił serwisowi Interia, dlaczego nie doszło do spotkania:
- Tutaj nawet nie chodzi o samego Donalda Tuska. Po prostu
amerykańska dyplomacja oraz prezydent unikają spotkań z politykami, którzy nie są urzędnikami państwowymi
lub politykami rządu odwiedzanego państwa - powiedział.
Serwis podaje także, że w PO słychać, że spotkanie oraz aktywność Trzaskowskiego dały mu sporo wiatru w żagle. Warto zauważyć, także, że były premier nie pojawił się na Zamku Królewskim podczas przemówienia Bidena:
"Złośliwi mówią o pierwszoplanowej roli Trzaskowskiego i niedostatecznym zainteresowaniu Tuskiem" - pisze Interia.