Niemal
co trzeci sprzedany w 2019 roku we Francji samochód to SUV.
Okazuje się, że
władze Francji chcą ograniczyć ich sprzedaż
i zmusić ich producentów do tworzenia bardziej ekologicznych wersji.
SUV-y ze względu na swoją wielkość i masę, zużywają więcej paliwa, tym samym bardziej
zanieczyszczają środowisko.
W związku z tym w ubiegłym tygodniu francuski parlament przyjął zapisy, które nakładają na właścicieli SUV-ów i innych samochodów dostawczych
karną opłatę w wysokości 20 tysięcy euro
. W ten sposób podniesiono wcześniejszą opłatę, która dotychczas wynosiła 12,5 tys. euro.
Francuski resort finansów szacuje, że z podatków nakładanych na właścicieli SUV-ów
rząd uzyska roczny przychód w wysokości 50 milionów euro. Pieniądze te mają posłużyć na przyspieszenie procesu elektryfikacji flot.
Zmiany zbiegły się w czasie z wprowadzeniem nowych norm emisji w Unii Europejskiej. Od 1 stycznia 5 procent nowych samochodów w ramach flot nie będzie mogło emitować więcej niż 95 g CO2 na kilometr. W 2021 roku limit ten będzie obowiązywał wszystkie auta. Według przepisów UE koncerny będą musiały zapłacić 95 euro kary za każdy samochód przekraczający ten limit.
W jednym z wystąpień minister finansów Bruno Le Maire skrytykował reklamy SUV-ów, które jego zdaniem nie ostrzegają klientów przed ich wpływem na środowisko.
Francuskie media podają także, że
władze rozważają zmniejszenie dopłat do samochodów elektrycznych i wodorowych w najbliższych latach.
Do 2020 roku będzie obowiązywał przepis, zgodnie z którym zakup auta elektrycznego we Francji kosztującego nie więcej niż 45 tys. euro jest wspierany dotacją wysokości 6 tys. euro.
Dotychczasowe przepisy powodowały ogromne koszty dla budżetu Francji.
W 2018 roku państwo wydało na dopłaty ponad pół miliarda euro.