Dane rozmówcy do wiadomości redakcji, imię zostało zmienione. Ilustracje pochodzą ze stron śmieszkujących z kurierskiej doli i w żaden sposób nie są powiązane z osobami organizującymi protest. No dobra, poza tym, że ubierają się na pomarańczowo.
donald.pl: Czy praca w Pyszne.pl różni się od pracy w innej firmie, gdzie pracują kurierzy?
Paweł: Różni się. Kurierzy korzystający z innych aplikacji przede wszystkim nie mają podpisanej umowy zlecenie, tak jak my. Dzięki temu mogą w dowolnym momencie przełączać się z jednej aplikacji do drugiej. Na przykład, kiedy nie ma zleceń na Uberze - włączam Glovo. Nie ma na Glovo - odpalam Wolta. W Pyszne takie "okazjonalne występy" u konkurencji mogą zakończyć się zwolnieniem.
donald.pl: Ale to bycie na wyłączność jakoś wam się opłaca?
Paweł: W Pyszne firma zapewnia nam sprzęt do pracy na zasadzie wypożyczenia w trakcie jej trwania (rowery, plecaki, odzież, holdery na telefon itp.) Cały ekwipunek jest dostępny i pobierany z bazy tuż przed rozpoczęciem zmiany. Są tez koordynatorzy i menadżer miasta, którzy są odpowiedzialni za organizację naszej pracy, wydają sprzęt, zajmują się formalnościami. Przydzielają też pracę, której w zimie jest znacznie więcej i brakuje kurierów, a w ciepłe miesiące na ogół jest odwrotnie: zaczyna się wyścig szczurów i to kurierom brakuje godzin. Zgłaszamy dyspozycyjność, ile chcemy pracować, ale to oni układają grafiki i godziny pracy.
donald.pl: To chyba normalne?
Paweł: My składamy dyspozycję: na przykład, że chcę pracować 4 dni w przyszłym tygodniu, albo 6 w następnym, różnie. I teraz: możesz dostać 11 godzin pracy, co jest bardzo rzadkie, ale możesz też dostać 2,5 godziny dziennie.
Paweł: Można też nie dostać niczego.
donald.pl: To dlatego protestujecie teraz?
Paweł: Zima się jeszcze nie skończyła, pogoda na wiosnę może być różna. Tak, staramy się coś uzyskać teraz, kiedy mamy na to większe szanse. Ale przybywa też zmian na naszą niekorzyść. Mieliśmy kiedyś dyspozytorów, którzy wspierali naszą pracę, mogli przekierować w razie jakiegoś problemu, teraz za nich decyduje algorytm, od którego nie ma odwołania.
donald.pl: Czyli nie trzeba żadnego wkładu, przychodzi się na gotowe?
Paweł: Tak, dlatego to popularne miejsce pracy na początek. Jeżeli jednak ktoś ma własny sprzęt, firma płaci trochę więcej.
donald.pl: Skąd wiecie jak się organizuje protest? Jak to się robi, sprawdzacie w Google, sprawdzaliście jakieś udane akcje?
Paweł: Nie mam takich doświadczeń. Tak, trochę googlowania było, ale ogólnie to improwizujemy.
donald.pl: O co chodzi w waszym proteście? Skąd się w ogóle wziął?
Paweł: Przede wszystkim: zniesiono nam dodatek za dłuższy staż pracy i wprowadzono niekontrolowane strefy dostaw. Czyli częściej zdarza nam się jechać dalej za te same pieniądze. Jeśli jedziemy dalej, robimy mniej zleceń, pracując tyle samo. To oznacza, że w zasadzie wszyscy dostaliśmy obniżkę wynagrodzenia. A wszystko to po okresie pandemii, w którym dużo i ciężko pracowaliśmy, a firma mogła się obłowić. Potem jeszcze wypłynęła informacja, że w Warszawie będzie obowiązywać wyższa stawka godzinowa przez cały miesiąc, a w Krakowie i Wrocławiu w trakcie weekendów. Ja sam pracuję w dużym mieście i dla mnie ta zmiana jest korzystna.
donald.pl: To jakim cudem udało wam się zorganizować protest, skoro powinniście być podzieleni?
Paweł: To wymagało dużo pracy i rozmów. Tym bardziej, że każdemu szkoda dniówki. Rozmowy trwały na grupach dla kapitanów z różnych miast, bo oni znają swoje załogi. Sprawa jest nieco bardziej złożona, bo te dodatki w większych miastach to tylko jedna z wielu rzeczy. Trzeba tutaj dodać, że my się znamy i lubimy. Kurierzy Pyszne mają swoje miejsca, tak zwane huby, gdzie czeka na nas sprzęt, można chwilę pogadać, pozdrawiamy się na mieście. To nie tak jak w innych firmach, gdzie po prostu zaczyna się gdzieś na ulicy i jest się wolnym strzelcem aż do końca pracy tego dnia.
donald.pl: O co jeszcze chodzi poza pieniędzmi?
Paweł: O podejście, na które składa się dużo rzeczy, np. zasada, że nie pracujemy w trudnych warunkach atmosferycznych. I oczywiście bardzo trudno je ustalić, ale tu nie ma żadnej litości ze strony firmy i nie pracujemy dopiero jak warunki na zewnątrz są apokaliptyczne. Kiedy już nie możemy, a nie kiedy nie chcemy. A przecież nie zawiedliśmy, kiedy roznosiliśmy jedzenie w trakcie pandemii.
Wspomniałem, że mieliśmy dyspozytorów, którzy ułatwiali naszą pracę, ale teraz padliśmy ofiarą bezmyślnej automatyzacji. Kiedyś mogli przekierować zlecenie, kiedy miałeś daleko do danej restauracji i przekierować je do kuriera, który miał bliżej. Dziś niby dalej są, ale interweniują tylko przy ewidentnych błędach albo na przykład przy awarii sprzętu.
donald.pl: Od kiedy trwa protest, coś się zmieniło na lepsze?
Paweł: Jedna z przyczyn protestu, związana z nierównym traktowaniem miast, już jest nieaktualna. Pyszne zrobiło to co zawsze: chwilową podwyżką zagrało na zwłokę, kupiło sobie czas, żeby przez grudzień uruchomić intensywną rekrutację i zatrudnić więcej nowych osób. W ten sposób załatali braki w grafikach, kiedy nie chcieliśmy pracować. Obecnie stawki we wszystkich miastach są ponownie takie same.
Ale są też zmiany na gorsze: usunięto stawki progresywne dla bardziej doświadczonych pracowników. Stawka wzrastała za każdym przepracowanym półroczem. Nie były to jakieś wielkie pieniądze, ale zawsze był to jakiś minimalny gest ze strony pracodawcy w stronę najlojalniejszych pracowników.
donald.pl: To dlaczego zostały usunięte?
Paweł: Sytuacja, w której nowo zatrudniony kurier dostaje na starcie taką samą stawkę co "stary wyjadacz", który zna specyfikę pracy, topografię miasta itp., nie jest w porządku. Podejrzewam, że taka decyzja była małym rewanżem za utworzenie związku zawodowego, którzy stworzyli właśnie najbardziej doświadczeni kurierzy. Pomagamy firmie, dokładamy się do jej sukcesu.
donald.pl: Co stoi na przeszkodzie lepszych warunków płacowych, Pyszne.pl nie dość zarabia, czy właśnie nie chce się podzielić zyskami?
Paweł: Dobre pytanie. Nie mam wglądu w całe finanse firmy. Natomiast na bieżąco, w trakcie pracy widzę jak bardzo marnowany jest potencjał na efektywniejszą pracę i jak bardzo bezmyślna jest automatyzacja, która postępuje od ponad roku. Skarżymy się przełożonym, ale oni z kolei sami są dość nisko w hierarchii firmy, a góra reaguje po prostu zwiększając rekrutację.
donald.pl: To co was trzyma, skoro u konkurencji zarabia się lepiej?
Paweł: Wydatki, które trzeba wziąć na siebie. Zakup kilku rzeczy, przede wszystkim środka transportu. Poza tym kurierzy mają podstawy oczekiwać, że będzie lepiej. Dostajemy zapewnienia w zimie, kiedy praca kurierów jest szczególnie potrzebna, że "kto pracuje w zimie, będzie mieć zlecenia latem". A potem przychodzi lato i nic z tego. No i część rzeczywiście odchodzi, co z kolei osłabia jakikolwiek protest albo strajk. Poza tym my naprawdę się znamy i lubimy, poza małym procentem osób, które pracują miesiąc i odpuszczają, reszta tworzy społeczność. Wielu osób lubi i pracę i ludzi z pracy, szkoda nam to zostawiać.
donald.pl: No dobrze, a co firma zrobi bez was?
Paweł: Nowi ludzie zawsze sie znajdą, bo ktoś ma ciężki okres w życiu, stracił pracę, potrzebuje czegoś na przetrwanie, a tutaj nie są wymagane są żadne kwalifikacje. Brany jest każdy jak leci, zresztą to widać po przekroju współpracowników. Jest mnóstwo osób z nałogami, po przejściach czy tez zwykłych studentów którzy chcą tylko dorobić i nie zależy im jakoś szczególnie.
donald.pl: Jak idą rozmowy z zarządem? Planujecie jeszcze jakieś akcje protestacyjne?
Paweł: Na razie pozytywnie, ale nie pierwszy raz dostajemy zapewnienia, z których nic nie wychodzi. Dział finansów analizuje nasze postulaty. Odpowiedź ma być pod koniec stycznia. Jest to ewidentna gra na czas, żeby przeczekać zimę, która jest najcięższym okresem i najtrudniej znaleźć ludzi do takiej pracy Będziemy robić jeszcze jeden protest pod koniec stycznia.
donald.pl: I jak mobilizacja?
Paweł: W tym tygodniu planujemy ponownie nie złożyć dyspozycyjności do pracy w wybrane dni do końca miesiąc. Zależy nam, żeby akcja była spójna w całej Polsce, dotyczyła tych samych dni oraz objęła również największe miasta. Nie wszystkim się podoba, szczególnie tym, którzy niedawno dołączyli do firmy a tu nagle protest, zamiast zarabiać, my namawiamy ich, żeby chwilowo nie pracowali.
donald.pl: Czyli istnieje między wami konflikt interesów? Pracowników starszych i młodszych stażem?
Paweł: Tak i nie. Młodsi stażem staną się przecież starszymi stażem, a na ich problemy będzie ta sama recepta, czyli obietnice i rekrutacja, żeby ich też zastąpić.
donald.pl: Uprzedzając komentarze: dlaczego ty sam nie rzucisz tego, nie pójdziesz do konkurencji albo nie założysz firmy?
Paweł: Bo jestem doświadczonym pracownikiem, już włożyłem kawał dobrej roboty w tę firmę i chcę uznania dla mnie i dla ludzi, którzy ze mną pracują. Za dobrą pracę kiedyś, teraz i w przyszłości. I jednym z powodów, dla których wciąż tu jestem, są dawne obietnice, że będzie lepiej. Domagam się ich zrealizowania, czyli uczciwości. Uważam też, że ci rekrutowani teraz nie widzą niby oczywistego mechanizmu: firma potrzebuje ich teraz, w zimie, szczególnie kiedy prognozy mówią o załamaniu pogody. Ale potem będzie wiosna, mniej zamówień, mniej zapotrzebowania na pracę.
donald.pl: Zostaną zwolnieni?
Paweł: Nie, raczej będą mieć puste grafiki, niewiele godzin i obietnice, że niedługo będzie więcej. Albo kto wie, może będzie deszczowa albo zimna wiosna i zamówienia będą. Pogoda to ryzyko firmy, które przekłada się na nas.
Stwarza się też wrażenie, że sprawne i efektywne doręczanie zamówień sprawi, że będziesz mieć przyznawane więcej godzin pracy. Ale tego nie ma nigdzie w umowie, to się wcale nie musi wydarzyć. Nie ma żadnego minimum godzin, które firma musi przyznać. O tym na rekrutacji się nie mówi.
donald.pl: Większość ludzi narzeka na to samo po pracy, przy piwie. Dlaczego ty się angażujesz i wykonujesz cały ten wysiłek z organizacją, gadaniem, przekonywaniem?
Paweł: Nie wiem, tak czuję. Takie mam przekonania, że wolę zawalczyć o siebie i o swoich, a przynajmniej spróbuję.