W Tarnobrzegu ruszył proces byłych pracowników Banku Spółdzielczego w Grębowie, którzy
zdefraudowali łącznie około 55 milionów zł
na przestrzeni 15 lat. Prokuratura wskazuje, że podejrzani działali od 2004 do 2019 roku. Zaciągali kredyty na swoich klientów, zakładali fikcyjne konta i wypłacali na nie gotówkę. Grozi im za to do 10 lat pozbawienia wolności.
Pod koniec 2019 roku Sąd Rejonowy w Rzeszowie ogłosił upadłość banku w Grębowie. Dzięki Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu klienci odzyskali 22 milionów zł, część dalej walczy o rekompensaty.
Tymczasem okazuje się, że całym procederem kierowała 70-letnia prezeska banku Janina K. Przed sądem odpowie również jej 44-letni syn Krzysztof K., który pracował jako referent ds. kredytów, 73-letnia wiceprezeska zarządu i główna księgowa Genowefa K., 64-letnia specjalistka ds. samorządowych i obsługi oszczędności Danuta R., 62-letnia członkini zarządu i starsza inspektorka ekonomiczna Teresa R. oraz dwóch członków rady nadzorczej: 81-letnia Helena K. oraz 85-letni Marian R.
Wszyscy odpowiedzą za
udział w zorganizowanej grupie przestępczej
, wyrządzenie szkody majątkowej na wielką skalę oraz przywłaszczenie powierzonego mienia w znacznych rozmiarach. Ponadto Janina K., jej syn i Genowefa K. zostali oskarżeni o dopuszczenie się dwóch oszustw na szkodę innych banków. Dodatkowo prezeska odpowie za kierowanie nielegalnym procederem.
Bożena S., która dotychczas jako jedyna została przesłuchana podczas procesu, przyznała się do winy.
- Wszystkie pieniądze
przegraliśmy na giełdzie
. To poszła taka karuzela, której nie dało się zatrzymać. Ale ja tego nie wymyśliłam. To wszystko zaplanowała prezeska i to ona tym kierowała. Kiedy chciałam się z tego wyplątać, Janina kpiła ze mnie. "I co zrobisz, doniesiesz na nas?", mówiła. Potem biła mnie i ciągnęła za włosy - relacjonowała.