Wczoraj podczas
Marszu Niepodległości w Warszawie
doszło do licznych
zamieszek
. Pierwsze z nich miały miejsce w okolicy Ronda de Gaulle'a. Następnie do niebezpiecznej sytuacji doszło przed Mostem Poniatowskiego, na alei 3 Maja. Uczestnicy marszu zaczęli rzucać racami w kierunku jednej z kamienic. Celem miał być balkon, na którym powieszony był baner Strajku Kobiet.
Jedna z rac spadła na balkon znajdujący się dwa piętra niżej. Wywołało to pożar mieszkania
.
W mieszkaniu, w którym wybuch pożar znajduje się
pracownia Stefana Okłowicza
- artysty i znawcy
twórczości Witkacego
. W środku znajdowały się cenne zdjęcia i reprodukcje. Na szczęście udało się je ocalić.
Mimo to w mieszkaniu doszło do strat materialnych m.in. po tym jak straż pożarna musiała wyważyć drzwi, by ugasić pożar. Członkowie
organizacji Koalicja Antyfaszystowska i Syrena
jeszcze wczora
j pomogli właścicielowi podpalonego mieszkania, naprawiając zamek w drzwiach
.
"Razem z osobami z Koalicja Antyfaszystowska pomogliśmy mu naprawić drzwi i zamek, które wyważyła Straż Pożarna.
Dzięki temu Pan Stefan będzie mógł zamknąć pracownię i wyjść na noc do domu
. Bardzo budujące były powszechne wyrazy wsparcia od sąsiadów, którzy przychodzili okazać sąsiadowi wsparcie czy zaproponować nam kawę" - napisano na facebookowym profilu organizacji Syrena.
"Naziolskim tchórzom nie udało się zastraszyć mieszkańców, choć sytuacja była dla wszystkich ewidentnie szokująca. Na takie sytuacje zawsze trzeba odpowiadać bezwarunkowym i natychmiastowym wsparciem.
Czasem, jak dzisiaj, wystarczy do tego kilka gwoździ, śrubokręt czy młotek. I przede wszystkim wyrazy solidarności! Nie damy się zastraszać!
Nigdy nie będziesz szedł sam, nigdy nie będziesz szła sama! Bo takie są NASZE zasady!" - dodano.