Mateusz Morawiecki
i
Łukasz Szumowski
podczas wieczornej konferencji prasowej poinformowali o
wprowadzeniu w Polsce stanu epidemii.
W związku z tym szkoły zostaną zamknięte co najmniej do Wielkanocy, zaostrzono również kary za złamanie kwarantanny.
- Dziś ponad 400 osób zarażonych koronawirusem, 900 osób jest hospitalizowanych. To upoważnia mnie do podpisanie rozporządzenia wprowadzającego stan epidemii - przekazał minister zdrowia.
- Wiemy, że trudno jest funkcjonować w okresie kwarantanny.
To trudny i ciężki czas, z drugiej strony dzięki tej dyscyplinie, możemy uratować komuś życie.
Ogłoszenie stanu epidemii w kraju jest trudną decyzją, ale jak popatrzymy na liczbę osób, która umiera codziennie we Francji czy Włoszech, to myślę, że te trudne decyzje, odpowiedzialne zachowania Polaków, ratują życie - powiedział.
Pytany o prognozy zachorowań na najbliższe dni odpowiedział:
- Będziemy mieli w najbliższych dniach tysiąc - dwa tysiące.
W ciągu kilkunastu dni to może być 10 tysięcy
, mówienie o efektach, kiedy to się skończy, jest gdybaniem
Premier potwierdził, że
szkoły, przedszkola i uczelnie wyższe pozostaną zamknięte
, póki co do Wielkanocy.
- Najbliższe dwa, trzy tygodnie, do świąt,
muszą być tygodniami pełnej społecznej dyscypliny
- mówił. Mam nadzieję, że po świętach Wielkiej Nocy będzie można zmienić tryb funkcjonowania, będziemy o tym mówić w kolejnych dniach.
Zapowiedział również zwiększenie kar za nieprzestrzeganie kwarantanny.
- Jak dzisiaj widzimy, że Koreańczycy, Japończycy, Chińczycy i Tajwańczycy wracają do pracy, to dzieje się tak dlatego, że bardzo surowo traktowali reguły kwarantanny.
Wprowadzamy bardziej surowe kary, z 5 tys. na 30 tys. zł.
Póki co nie ma jednak mowy o przełożeniu terminu wyborów.
- Wprowadzenie stanu epidemii
nie oznacza przełożenia terminu wyborów
. Wybory według planów mają się odbyć 10 maja - powiedział premier.