W ostatnim czasie
sytuacja w Ukrainie
jest napięta i mowa nie tylko o sytuacji na froncie, ale także o wewnętrznych
konfliktach na szczytach władzy
. Na początku lutego Wołodymyr Zełenski poinformował o odwołaniu naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerija Załużnego. W kuluarach mówi się, że powodem takiej decyzji mają być polityczne ambicje generała, który miałby chcieć wystartować w wyborach prezydenckich.
Decyzja ta przez wielu ukraińskich polityków została uznana za błąd. Takiego zdania jest m.in. mer Kijowa
Witalij Kliczko
. Jego relacje z prezydentem Ukrainy już od jakiegoś czasu nie należą do najlepszych. Teraz Kliczko w rozmowie z dziennikiem La Repubblica postanowił skrytykować decyzję Zełenskiego. Polityk stwierdził, że w czasie wojny
prezydent nie myśli o obywatelach a jedynie o własnym interesie politycznym
:
- Niestety także podczas stanu wojennego, kiedy potrzebujemy jedności wszystkich sił politycznych oraz obywateli, bo to jest narzędzie do tego, by wygrać wojnę, walka polityczna trwa. Niektórzy politycy przedkładają swoje ambicje ponad interesy państwa - stwierdził Kliczko.
W podobnym tonie wypowiedział się na temat prezydenta Ukrainy w rozmowie z Deutsche Welle. Kliczko stwierdził, że w Ukrainie nie powinno dojść do sytuacji, że w jednych rękach jest skupiona cała władza.
- Walczymy o to, aby Ukraina stała się państwem europejskim. Bardzo ważne jest zachowanie demokratycznego dorobku w Ukrainie, nawet w warunkach wojennych. W żadnym wypadku nie należy podążać drogą centralizacji wszystkich instytucji, tak aby wszystkie instytucje władzy państwowej znalazły się w tych samych rękach. Jest wiele obszarów, w których pojawiają się wątpliwości. Chcę, żeby moje słowa zostały odebrane przez wszystkich nie jako krytyka, ale jako dobra rada. Dziś cała władza państwowa jest scentralizowana, a wszystkie decyzje podejmuje jedna osoba - stwierdził.
Mer Kijowa dodał, że władze Ukrainy próbują z nim walczyć, ponieważ nie zgadza się on z ich działaniami. W tym celu, jak twierdzi miała zostać powołana tymczasowa komisja specjalna, która ma zbadać skuteczność działań władz miasta Kijowa:
- Oznacza to kontynuację walki politycznej w kraju. Ktoś nie lubi Kliczki, który rządzi w Kijowie, i chce znaleźć wszystko, co możliwe, aby... Krótko mówiąc, jest to środek walki politycznej - powiedział.
Kliczko mimo krytyki obecnych władz Ukrainy podtrzymuje, że
wybory w Ukrainie nie powinny odbywać się w czasie wojny
:
- Jestem przekonany, że wybory nie mogą się odbyć. Za granicą przebywa obecnie 9 milionów Ukraińców, a w Ukrainie jest mniej więcej tyle samo osób wewnętrznie przesiedlonych. Ponad milion Ukraińców nosi obecnie mundury wojskowe i broni naszego kraju. Jak należy liczyć te głosy? A teraz, gdy stoimy przed wyzwaniem zewnętrznym, wewnętrzna walka polityczna może doprowadzić cały kraj do upadku - stwierdził.
- Niektórzy lubią Zełenskiego, inni nie. Uważam jednak, że jako prezydent Ukrainy pełni on bardzo ważną rolę. Powinien pełnić tę funkcję do końca wojny. Tylko wtedy będziemy mogli przeprowadzić w Ukrainie wybory parlamentarne, prezydenckie i wszystkie inne - powiedział.
Kliczko został zapytano także o to, czy sam starłby się o urząd prezydenta Ukrainy. Mer Kijowa stwierdził, że w czasie wojny nie powinno się myśleć o takich sprawach i snuć planów politycznych:
- Dużym błędem jest robienie planów na przyszłość już teraz. Myślenie o stanowiskach, myślenie o jakichkolwiek projektach politycznych w kraju, który dziś walczy o przetrwanie, to wielki absurd. Więc proszę mi wybaczyć, ale na to pytanie będę mógł z przyjemnością odpowiedzieć, gdy wojna się skończy - powiedział.