fot. East News
Łukasz Pawłowski
, dziennikarz oraz twórca Podkastu Amerykańskiego, opublikował post na Facebooku, w którym wszczął debatę o kulturze pracy w
Newsweeku
. Mężczyzna zwrócił uwagę na podział, który utworzył się w dyskursie:
historia gazety przed i po Tomaszu Lisie
.
Pawłowski podkreśla, że nie zna Lisa, jednak zna Agnieszkę Wiśniewską, która przeprowadziła głośny wywiad z byłym naczelnym Newsweeka w Krytyce Politycznej.
Szerzej o rozmowie pisaliśmy tutaj:
"Napisać chcę o tym, co mnie wybitnie irytuje, czyli prostym dzieleniu historii Newsweeka na przed i po Lisie, o naiwnym przekonaniu, że
wyrzucenie dziadersa uczyniło z redakcji wysepkę nowego, lepszego świata
. A skłania mnie do tego tekst z sierpniowego
Newsweeka
(nr 33/2022), czyli już pod kierunkiem nowego naczelnego" - napisał.
Artykuł, o którym wspomina dziennikarz, porusza temat byłego dyrektora programowego
Edwarda Miszczaka
oraz dyrektor programowej Polsatu
Niny Terentiew
. Autorzy tekstu opisują specyficzne metody pracy omawianych postaci.
"I tak, '
Terentiew potrafi dzwonić do ludzi o każdej porze'
i to nie z wyrazami miłości. Agata Młynarska mówi, że 'złość Niny' to coś z czym 'nikt nie chciał się spotkać'. O złości Miszczaka opinie podobne. Terentiew ma władzę absolutną. Do tego stopnia, że
ludzie bali się wypowiadać o programach
, dopóki nie poznali jej opinii, wspomina Beata Harasimowicz. 'Dyktator', mówi w innym miejscu. 'W kolejce do gabinetu Niny można było stać trzy dni. […] Kobiety miały łatwiej, bo mogły za nią pobiec do łazienki'. Ale
wszystko mówi ze śmiechem
. W ogóle sporo wypowiedzi w tym tekście kończy się słowami 'śmieje się Kowalski' albo 'z uśmiechem wspomina Nowak" - zauważył.
Jednak największy problem Pawłowski ma ze sposobem, w jaki sposób gazeta nazwała przedstawionych dyrektorów. Określono ich jako
pracoholików i telewizjonerów, nie dręczycieli czy toksycznych szefów
.
"Tak to właśnie wygląda debata o kulturze pracy" - podsumował.