Związkowcy z NSZZ "Solidarność" Pracowników Poczty Polskiej alarmują, że jeżeli
Poczta Polska
nie zacznie
płacić listonoszom za nadgodziny,
wówczas dojdzie do
strajku
. Serwis Money.pl rozmawiał z jednym z listonoszy o realiach pracy w tym zawodzie. Twierdzi, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak naprawdę wygląda ta praca:
- Mało kto wie, jak rzeczywiście wygląda praca listonosza. Ludzie kojarzą ten zawód z wesołym spacerowaniem i wrzucaniem pocztówek i awizo do skrzynek. W praktyce to bardziej skomplikowane - opisuje pan Bartosz, listonosz.
Z jego relacji wynika, że praca byłaby znośna, gdyby nie tzw.
rozbiórki
, czyli
zastępstwa
na urlopie, czy osób znajdujących się na zwolnieniu chorobowym. Jeśli w jakimś rejonie nie ma listonosza, to dzieli się ten rejon pomiędzy innych listonoszy. Nie ma za to dodatkowych środków. Jest traktowana jako praca w "godzinach", choć tak nie jest.
- Jeśli naczelnik nie boi się zaraportować do centrali nadgodzin, to dostajemy po 100-200 zł premii - opowiada listonosz.
Listonosz rozmawiający z serwisem zwraca uwagę, że wówczas
pracownikom nie jest znany nowy teren
, który dostają w ramach "rozbiórki":
- Mamy pieniądze, emerytury, listy sądowe, komornicze. To nie są tylko pocztówki. To są poważne sprawy, a za błędy dość sporo płacimy z własnej kieszeni - przypomina listonosz.
Zwraca on także uwagę, że zwykle brakuje kilku listonoszy w urzędzie, w związku z tym "rozbiórek" jest więcej. Jeśli chodzi o nadgodziny dla listonoszy, to temat jest skomplikowany, ponieważ
pracują oni w trybie zadaniowym
. Muszą zrealizować powierzone im zadania. Jak podkreśla serwis, dotychczas normy czasu pracy były na Poczcie Polskiej w stosunku do listonoszy ustalane na podstawie
cyklicznego badania obciążenia pracą:
- Każde dodatkowe zadanie, które jest powierzane listonoszowi ponad to, co ma standardowo do wykonania, to są już godziny nadliczbowe, nieżalenie od czasu poświęconego na jego wykonanie – uważa Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy Poczty Polskiej.
W sprawie niepłacenia nadgodzin związkowcy napisali już
dwie skargi do Okręgowej Inspekcji Pracy w Gorzowie Wielkopolskim.
W związku z tym odbyły się dwie kontrole w urzędach pocztowych i wykazały one istotne
braki
w dokumentacji kadrowej.
Okazało się, że żaden z listonoszy w kontrolowanych placówkach
nie miał wpisanego wymiaru ani liczby wykonywanych zdań,
ani też katalogu adresów, które musi obsłużyć w ramach swojej umowy.
- Miesiąc temu dostaliśmy pismo z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gorzowie Wielkopolskim, że problem jest ogólnokrajowy i że kierują sprawę do Głównego Inspektoratu Pracy w Warszawie - opowiada Saugut.
Pocztowa "Solidarność" 3 sierpnia wystosowała swoje oficjalne stanowisko w sprawie nadgodzin:
"Niewypłacanie listonoszom wynagrodzenia za wykonywanie dodatkowych zadań w postaci rozbiórek rejonów doręczeń za miesiąc lipiec br. spowoduje, że wystąpimy do wszystkich Okręgowych Inspektoratów Państwowej Inspekcji Pracy z wnioskiem o przeprowadzenie postępowania dotyczącego łamania prawa pracy w Poczcie Polskiej SA, wobec wielotysięcznej grupy pracowników" - napisano.
Związkowcy nie wykluczają, że pocztowcy
jesienią zorganizują ogólnopolską akcję protestacyjną.
Z kolei Poczta Polska twierdzi, że
wypłaca nadgodziny swoim pracownikom:
"Tylko w pierwszym półroczu tego roku wypłacono wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych w liczbie 451 198 godzin. Listonosze z Gorzowa Wlkp. otrzymali wynagrodzenie za 32 647 godz. zaliczone jako godziny nadliczbowe. Poczta Polska podejmuje działania, które mają na celu przede wszystkim równe traktowanie w zatrudnieniu pracowników na podstawie przepisów prawa pracy" – podkreśla rzecznik instytucji w komunikacie.
Co ciekawe z badania zleconego przez Deutsche Post wynika, że
usługi pocztowe w Polsce należą do jednych z najdroższych w Europie.
Przeciętny Polak na wysłanie jednego standardowego listu musi pracować ponad 7 minut, zaś Europejczyk musi pracować na ten cel średnio 4,4 minuty.